Wartość rynkowa spółek składających się na indeks WIG20 stanowi prawie 70% łącznej kapitalizacji giełdy. Dlatego oznaczenia fal na wykresach obu indeksów w długim terminie nie mogą się różnić. Jednakże w krótkim terminie występują rozbieżności. Różnice te powodują, że hipotetyczne oznaczenia fal, poprawne dla jednego indeksu, są niedopuszczalne w przypadku indeksu drugiego.

Długoterminowy układ fal na wykresach indeksów jest dość czytelny (wykres 1). Niezapomniana hossa z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych wraz z wielką bessą lat 1994-95 stanowią jeden cykl. W 1995 roku rozpoczął się kolejny cykl tego samego stopnia. Wzrost trwający dwa lata układał się w "elliottowską piątkę" i był pierwszą falą nowego cyklu. Zwyżka ta jest korygowana przez bardzo złożony układ fal stanowiących bessę. Bessa przyjmuje postać fali nieregularnej, z falą B wykraczającą poza wierzchołek pierwszej fali impulsu. Od marca 2000 roku trwa fala C, stanowiąca dopełnienie wzoru. O ile oznaczenie do szczytu z marca 2000 roku jest dość jasne i nie powinno budzić wątpliwości, o tyle oznaczenie podfal fali C nastręcza coraz to nowych kłopotów.

Spoglądając na falę C przez pryzmat notowań WIG20 widać wyraźnie, że składa się ona z czterech dużych fal spadkowych. Fale te można oznaczyć poprawnie, zakładając, że fala C będzie wydłużona, a wydłużeniu uległa fala trzecia (por: "Jeszcze jedna fala spadków", PARKIET 2001, nr 222, s. 19). W tym układzie do pełnego ukształtowania się fali C brakowałoby tylko jednego spadku. Jednakże takie oznaczenie na wykresie WIG nie jest możliwe. W fali wydłużonej fala trzecia byłaby najkrótsza i zachodziłaby na pierwszą, co w teorii Elliotta jest rzeczą niedopuszczalną. Wykres indeksu WIG podsuwa inne rozwiązanie (wykres 2). Mianowicie, wydłużeniu mogła ulec fala piąta, co sugerowałoby, że fala C dobiegła końca we wrześniu br. Takie oznaczenie jest również dopuszczalne dla indeksu WIG20.

W którym miejscu cyklu należy zatem umieścić ostatnie wzrosty na warszawskiej giełdzie? Jeśli założymy, że fala C zakończyła się we wrześniu, to wzrost może być pierwszą falą nowej hossy i powinien przybrać kształt piątki. To jednak nie jest tak oczywiste, bo problemem jest znów występująca rozbieżność między notowaniami indeksów. Po pierwsze, oznaczenie fali wzrostowej jako fali impulsu jest co najmniej naciągane, bo podfala trzecia byłaby zbyt słaba. Na wykresie WIG20 byłaby nawet falą najkrótszą, minimalnie krótszą od fali piątej. Po drugie, wzrost ten wygląda bardziej na "elliottowską trójkę", z pędzącą podfalą b, co sugeruje, że fala C trwa nadal, a wzrost mógł być tylko korektą tej fali lub częścią tej korekty. Za taką koncepcją przemawia zresztą układ fal na wykresie TechWIG, na którym wyraźnie widać trójkową strukturę (abc).

W ten sposób utrzymujemy kilka scenariuszy, które wskazują na zupełnie odmienny rozwój notowań. Jeśli ostatni wzrost był falą impulsu, to możliwe, że jesteśmy już w rynku byka. Jednakże piątka ta może być tylko elementem zygzaka 5-3-5, korygującego spadek zapoczątkowany w marcu 2000 r. Jeśli natomiast wzrost był trójką, to wykluczone jest obecnie wejście rynku w fazę hossy. Sugerowałoby to dalsze spadki, poprzedzone ewentualnie jeszcze jednym wzrostem, będącym elementem fali korygującej o strukturze 3-3-5 (np. fali płaskiej).Ponieważ rozstrzygnięcie, którą koncepcję w krótkim terminie należy uznać za prawdziwą, jest obecnie bardziej zgadywaniem niż rzetelną prognozą, nie podejmuję się określenia, w którą stronę podąży rynek. Radzę czekać na wykrystalizowanie się sytuacji i dopiero wtedy podejmować decyzje inwestycyjne. Jeżeli nawet hossa już się zaczęła, to będzie wystarczająco dużo czasu, aby osiągnąć duże zyski. W myśl teorii fala trzecia jest bowiem bardzo szeroka i zyskowna. W perspektywie średnio- i długoterminowej bardziej prawdopodobne jest odwrócenie trendu spadkowego.