Pierwsze sesje to - jak wiemy - notowania 6 spółek, ostatnie już kilkuset - są to różnice znaczące. W przypadku początkowych notowań spadek wszystkich 6 spółek w stosunku do wzrostu ich wszystkich na poprzedniej sesji to z punktu widzenia A/D Line silna korekta rynku. Natomiast przy notowanych 230 spółkach wielkość ta będzie praktycznie niezauważalna.
Teraz może uproszczony przykład na to, jak ważny jest przyrost liczby notowanych spółek dla wspomnianego wskaźnika. Notowanych jest 10 spółek, na sesji 3 wzrosły, a 7 z nich spadło. 3 spółki wzrostowe stanowią 30% rynku, 7 spółek spadkowych to 70% rynku. Kilka lat później - 3 wzrosły, 97 spadło. Tym razem te 3 to już tylko 3% rynku. Natomiast w obu przypadkach mają one taki sam udział w obliczaniu A/D Line - są to cały czas 3 jednostki. Coś tu jest nie tak i trzeba by to skorygować. Jak? O tym za chwilę.
Wykres 1 prezentuje indeks WIG i wskaźnik A/D Line obliczany w sposób tradycyjny. Trzecia linia skalowana do lewej to liczba spółek obracanych na danej sesji. Przyrost notowanych spółek nie jest w żaden sposób uwzględniany w przebiegu A/D Line. Co należałoby zmienić w formule wobec faktu przyrostu lub spadku liczby notowanych firm, tak by wskaźnik uwzględniał te dane? Istnieją dwie podstawowe metody korygowania A/D Line przy analizach w dłuższej perspektywie.
Pierwsza polega na tym, by tak zmodyfikować konstrukcję AD Line, aby wspomnianą różnicę obliczać dla stosunku spółek wzrostowych do spółek spadkowych.
Sposób drugi to uwzględnienie w obliczeniach spółek, które nie zmieniły ceny. Dzięki temu uzyskujemy (przynajmniej teoretycznie) większą czułość wskaźnika. Dlaczego tak zmodyfikowana formuła jest bardziej czuła? Dlatego, że w końcowych fazach ruchów hossy i bessy liczba spółek, które nie zmieniają ceny (niejako przyglądających się temu, co dzieje się na rynku), maleje.