W trendzie horyzontalnym

Zła koniunktura na największych giełdach światowych nie pozostaje bez wpływu na notowania w Warszawie. Mało prawdopodobne jest jednak, aby obecne, niewielkie spadki stanowiły początek większego ruchu w dół. Długoterminowa sytuacja techniczna naszego rynku pozostaje korzystna dla posiadaczy akcji.

Publikacja: 15.06.2002 09:22

Od ponad pół roku na giełdzie warszawskiej panuje trend boczny (wykres 1). Notowania WIG20 poruszają się w szerokim przedziale punktowym, nie dając wskazówek, w którą stronę należy oczekiwać wybicia. Dolne ograniczenie stanowi poziom dołka z grudnia ubiegłego roku na wysokości 1173 pkt., a górne - szczyt ze stycznia bieżącego roku, odpowiadający wartości 1464 pkt.

Od końca stycznia do początku maja indeks kreślił modelową formację klina zniżkującego, z którego, zgodnie z teorią, wybicie nastąpiło w górę. Dwudniowy wzrost z 16 i 17 maja, choć odbył się przy znaczących obrotach, okazał się zbyt słaby, aby przełamać panujący marazm. Poziom 1393 pkt. to obecnie najbliższy opór dla ewentualnych wzrostów indeksu. Wsparcie stanowi z kolei 1289 pkt., wyznaczone przez dno formacji klina zniżkującego oraz lukę hossy z 4 stycznia.

Całość trendu bocznego jest według mnie złożoną, rozciągniętą w czasie korektą pierwszej fali impulsu wyższego stopnia, zapoczątkowanej w październiku 2001 roku (patrz: "Na wzrosty przyjdzie poczekać", PARKIET 2002, nr 63, s.14). Fala ta to spadkowa trójka z listopada i grudnia ub.r. (wykres 2). Wzrost indeksu z przełomu roku to fala b, wykraczająca poza obszar cenowy fali impulsu. Czteromiesięczny klin zniżkujący zaś (w nazewnictwie teorii Elliotta trójkąt ukośny), to najprawdopodobniej fala c.

Określenie stopnia sekwencji fal (abc) jest obecnie sprawą zupełnie otwartą. Może to być fala A korekty lub też część jeszcze bardziej złożonej formacji (np. podwójnej trójki), którą można zidentyfikować dopiero po jej pełnym ukształtowaniu. Dlatego też prawidłowe oznaczenie stopnia poszczególnych podfal w ramach trendu horyzontalnego obecnie uważam za niemożliwe i bezcelowe. Najważniejsze jest długoterminowe oznaczenie fal, które wskazuje na możliwość rozpoczęcia dużej fali wzrostowej (fali 3 cyklu) w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy.

Biorąc pod uwagę ogólny kształt wzrostu z okresu październik 2001-styczeń 2002, który wygląda na typową korektę (abc), moje oznaczenia fal mogą wydawać się kontrowersyjne. Jednak z co najmniej trzech powodów uważam interpretowanie zwyżki z przełomu lat 2001/2002 jako korektę trendu spadkowego za błędne:

- po pierwsze, hipotetyczna fala c (czyli wzrost od 14 grudnia do 25 stycznia) byłaby trójką, co jest w teorii Elliotta niedopuszczalne (prawidłowe oznaczenia - wykres 2). Fala c, jak każda fala impulsu, musi być piątką.

- po drugie, czteromiesięczny klin zniżkujący musiałby być początkiem nowej fali spadkowej. Tymczasem trójkąty ukośne rzadko kształtują się w początkowej fazie trendu (czasami jako fala pierwsza lub fala a w zygzakach), a zdecydowanie częściej kończą różne układy fal. Większe jest więc prawdopodobieństwo, że i tym razem był formacją kończącą pewną sekwencję.

- po trzecie, na giełdzie warszawskiej można zauważyć trzyletni cykl kształtowania się den koniunktury (lata 1992, 1995, 1998), zgodnie z którym w 2001 roku rynek powinien ukształtować ważny dołek notowań.

Reasumując, długoterminowo pozostaję optymistą i oczekuję kontynuowania rozpoczętej w październiku 2001 roku tendencji wzrostowej. W średnim terminie, z uwagi na złą sytuację na giełdach światowych, nie wykluczam jednak powolnych spadków, mogących sięgnąć dolnych obszarów opisanego trendu horyzontalnego.

W końcowej fazie spadków mogłoby nastąpić kilkudniowe przyspieszenie trendu. Niekiedy w wyniku bardzo złych informacji z otoczenia giełdy lub też wyjątkowo niekorzystnego ich splotu następuje masowa wyprzedaż akcji przez najbardziej niecierpliwych inwestorów. Zjawisko takie nosi nazwę "strząśnięcia" i charakteryzuje się tym, że przy dużym wolumenie obrotów akcje od tzw. słabych rąk zostają odebrane przez dużych inwestorów, po czym giełda wchodzi niemal od razu w fazę silnej tendencji wzrostowej.Podobna sytuacja miała miejsce na warszawskiej giełdzie w roku 1995 i poprzedzała dwuletnią hossę. Spadki w ramach kilkumiesięcznego trendu bocznego zakończyło dwudniowe załamanie notowań, wywołane oskarżeniem ówczesnego premiera o szpiegostwo. Jeżeli tym razem scenariusz notowań będzie przebiegał podobnie, to informacją mogącą wywołać identyczny skutek może być np. ponowny atak terrorystyczny na Stany Zjednoczone.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego