Od ponad pół roku na giełdzie warszawskiej panuje trend boczny (wykres 1). Notowania WIG20 poruszają się w szerokim przedziale punktowym, nie dając wskazówek, w którą stronę należy oczekiwać wybicia. Dolne ograniczenie stanowi poziom dołka z grudnia ubiegłego roku na wysokości 1173 pkt., a górne - szczyt ze stycznia bieżącego roku, odpowiadający wartości 1464 pkt.
Od końca stycznia do początku maja indeks kreślił modelową formację klina zniżkującego, z którego, zgodnie z teorią, wybicie nastąpiło w górę. Dwudniowy wzrost z 16 i 17 maja, choć odbył się przy znaczących obrotach, okazał się zbyt słaby, aby przełamać panujący marazm. Poziom 1393 pkt. to obecnie najbliższy opór dla ewentualnych wzrostów indeksu. Wsparcie stanowi z kolei 1289 pkt., wyznaczone przez dno formacji klina zniżkującego oraz lukę hossy z 4 stycznia.
Całość trendu bocznego jest według mnie złożoną, rozciągniętą w czasie korektą pierwszej fali impulsu wyższego stopnia, zapoczątkowanej w październiku 2001 roku (patrz: "Na wzrosty przyjdzie poczekać", PARKIET 2002, nr 63, s.14). Fala ta to spadkowa trójka z listopada i grudnia ub.r. (wykres 2). Wzrost indeksu z przełomu roku to fala b, wykraczająca poza obszar cenowy fali impulsu. Czteromiesięczny klin zniżkujący zaś (w nazewnictwie teorii Elliotta trójkąt ukośny), to najprawdopodobniej fala c.
Określenie stopnia sekwencji fal (abc) jest obecnie sprawą zupełnie otwartą. Może to być fala A korekty lub też część jeszcze bardziej złożonej formacji (np. podwójnej trójki), którą można zidentyfikować dopiero po jej pełnym ukształtowaniu. Dlatego też prawidłowe oznaczenie stopnia poszczególnych podfal w ramach trendu horyzontalnego obecnie uważam za niemożliwe i bezcelowe. Najważniejsze jest długoterminowe oznaczenie fal, które wskazuje na możliwość rozpoczęcia dużej fali wzrostowej (fali 3 cyklu) w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy.
Biorąc pod uwagę ogólny kształt wzrostu z okresu październik 2001-styczeń 2002, który wygląda na typową korektę (abc), moje oznaczenia fal mogą wydawać się kontrowersyjne. Jednak z co najmniej trzech powodów uważam interpretowanie zwyżki z przełomu lat 2001/2002 jako korektę trendu spadkowego za błędne: