Gdy pod koniec pierwszej dekady lutego WIG20 pokonał poziom 1700 pkt, a WIG ustanowił nowy historyczny szczyt, wydawało się, że stanowi to wyraźny sygnał do rozpoczęcia nowej fali wzrostu. W przypadku WIG20 najczęściej wymieniano poziom 1800-1900 pkt, gdzie miała się zakończyć trwająca od półtora roku hossa. Jak wiadomo, rynek rzadko zachowuje się tak, jak oczekuje większość. Dlatego bardziej prawdopodobny był albo znacznie wyższy zasięg wzrostu, albo rozpoczęcie głębszej korekty już z aktualnego poziomu notowań.

Optymistycznemu wariantowi prognozy sprzyjał szereg czynników, w tym słabość złotego, którego niedowartościowanie stanowiło dodatkowy atut dla inwestorów zagranicznych. W sytuacji znacznego zaangażowania funduszy emerytalnych i inwestycyjnych w akcje, właśnie ta grupa inwestorów mogła być głównym źródłem popytu. Tymczasem złoty słabnie dalej, a perspektywy realizacji "masy krytycznej" planu Hausnera rynki oceniają z dużą rezerwą. Jeszcze ważniejszym czynnikiem zniechęcającym do zakupu akcji okazała się (obecnie materializująca się) obawa przed rozpoczęciem głębszych spadków na rynkach zagranicznych. Do tego doszły słabe wyniki kwartalne niektórych spółek (Agora, Pekao i inne banki) oraz rozpoczynająca się korekta cen metali, która wywiera negatywny wpływ na kurs KGHM.

W minionych dwóch tygodniach na naszym rynku panował marazm, podczas którego nastroje inwestorów ulegały stopniowemu pogorszeniu. Niepokojące rozmiary przybrała w tym czasie spekulacja na akcjach mniejszych spółek. Pozytywna wzmianka w prasie była w stanie wywołać ponad 10-proc. wzrost kursu w ciągu jednej sesji (czego przykładem było np. zachowanie się kursu akcji Sokołowa w poniedziałek). Kilka pozytywnych wzmianek wspartych dodatkowo rekomendacją i zaangażowaniem inwestora instytucjonalnego mogło już zapewnić wzrost ponad 100-proc. (MCI).

W trakcie następnych sesji okaże się, czy o kontynuacji wzrostu należy na razie definitywnie zapomnieć, czy też jesteśmy obecnie świadkami jedynie mocniejszej korekty, która doprowadzi do "strząśnięcia" najbardziej płochliwych inwestorów.