W dość powszechnym odczuciu nasz rynek znajduje się w piątej, najbardziej niepewnej i zdradliwej fali. Nastroje na GPW nie mają jednak wszystkich, typowych dla niej znamion. Wzrost kursów następuje stopniowo, a pojedyncze "wyskoki" przeplatane są kilkoma sesjami konsolidacji. Zamiast euforii mamy ujemne wskazania Wigometru. Rekomendacje analityków nie nie podgrzewają atmosfery, ale raczej ją chłodzą.
Szybki wzrost polskiej gospodarki również nie zapowiada bliskiego końca hossy na warszawskim parkiecie. Wzrost PKB może w tym roku przekroczyć poziom 5% - i to pomimo braku ożywienia w inwestycjach, o czym świadczą choćby dane pokazujące wzrost depozytów przedsiębiorstw oraz spadek dynamiki kredytów. Prędzej czy później, należy jednak oczekiwać silnego wzrostu odkładanego popytu inwestycyjnego. Dziwiłbym się, gdyby giełda rozpoczęła długoterminowe spadki w okresie, gdy wzrost gospodarczy ulegnie dalszemu przyspieszeniu.
Nieco gorzej wypada ocena rynków zagranicznych. Sygnały końca półtorarocznej "przerwy w bessie" nie są jednak na razie zbyt silne. Zanotowana ostatnio poprawa na rynku pracy w Stanach Zjednoczonych zrodziła obawy o możliwą podwyżkę stóp procentowych. Trudno jednak przesądzać, czy FED będzie się z nią spieszył. Na przełomie lat 1999/2000 dopiero po szóstej podwyżce stóp procentowych rynek akcji odczuł skutki zacieśnienia polityki monetarnej. Choć teraz sytuacja jest zupełnie inna, obawy przed pierwszą podwyżką w bieżącym cyklu nie powinny jeszcze zadać rynkowi decydującego ciosu.
Przeciwwagę dla obaw przed skutkami zacieśnienia polityki monetarnej powinny na razie stanowić zyski amerykańskich spółek. Na podstawie wyników 100 pierwszych spółek wchodzących w skład S&P 500 można sądzić, że zyski w ubiegłym kwartale okażą się wyższe od i tak bardzo optymistycznych prognoz. Problemem pozostają oczekiwania na przyszłość. Już w poprzednim kwartale udział zysków amerykańskich spółek w PKB osiągnął najwyższy poziom od wielu lat. Sygnały wzrostu zatrudnienia mogą oznaczać, że czas ponadprzeciętnego wzrostu wydajności (i zysków) spółek dobiega powoli końca.