Perspektywy na najbliższe tygodnie są generalnie pozytywne. WIG20 pokonał dość istotny poziom 1700 pkt, gdzie na początku czerwca agresywna podaż skutecznie wystraszyła inwestorów. Z kolei indeks WIG przebił od dołu średnią 50-sesyjną, a naruszenie rocznej linii trendu, które miało miejsce przed dwoma tygodniami, okazało się mylnym sygnałem. Dzięki temu, przynajmniej na jakiś czas, oddalone zostało niebezpieczeństwo wystąpienia nowej fali spadkowej, sprowadzającej indeks do poziomu co najmniej 22 tys. pkt. Z drugiej strony brak bardziej zdecydowanej reakcji indeksów na ostatnie rozstrzygnięcia w sferze politycznej jest jednak sygnałem niepokojącym.
Naszej GPW nie pomagają na razie rynki zagraniczne. Wprawdzie formacje ukształtowane na wykresach głównych zagranicznych indeksów, wskazują na spore prawdopodobieństwo letnich wzrostów, ale przełom nie następuje. Najbardziej dogodnym momentem dla wybicia wydawał się właśnie początek obecnego tygodnia - zapowiadane podwyżki stóp procentowych powinny być już uwzględnione w cenach akcji, rynek w USA powinien zatem wyprzedzać decyzję Fed i powoli przygotowywać się do nadchodzącego sezonu kwartalnych wyników spółek. Sądząc po danych napływających z amerykańskiej gospodarki, wyniki te powinny być po raz kolejny bardzo pozytywne.
Być może jednak inwestorów powstrzymuje obawa nie tyle przed podwyżkami stóp, co przed ich skalą. Ostatnie dane pokazały, że wzrost inflacji w USA jest najszybszy od 14 lat. Przy prognozowanej inflacji bazowej na koniec bieżącego roku, na poziomie powyżej 2,5% i realnej stopie wynoszącej w warunkach równowagi 3%, Fed może być zmuszony do podniesienia podstawowej stopy procentowej do poziomu powyżej 5%.
O tym, że podwyżki w takiej skali wywarłyby negatywny wpływ na koniunkturę giełdową, jest oczywiste. Na razie jednak oczekiwania rynkowe co do wzrostu stóp wydają się znacznie ostrożniejsze. Być może pretekstem do rozpoczęcia nowej fali wzrostowej stanie się zakończenie środowego posiedzenia Fed, o ile skala podwyżki będzie zgodna z oczekiwaniami.