Przymusowy wykup akcji (art. 418 ksh) umożliwia większościowym akcjonariuszom (muszą mieć przynajmniej 95% kapitału) wykluczenie ze spółki mniejszościowych udziałowców na mocy uchwały walnego zgromadzenia. Wielu inwestorom taki zapis wydaje się kontrowersyjny. - Rzeczywiście, drobni inwestorzy żalą się nam, że takie prawo w ogóle funkcjonuje - przyznaje Jarosław Augustynowicz, dyrektor ds. informacji i analiz Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Instytucja przymusowego wykupu istnieje jednak w innych krajach (często określana jako squeeze out - wyciskanie), więc trudno ją kwestionować. Wątpliwości budzą natomiast zasady wykupu akcji, określone przez polski kodeks spółek handlowych.
Sprawa u sędziów
Wielu prawników uważa, że nasze prawo niedostatecznie chroni mniejszościowych akcjonariuszy przed nieuczciwym "wyciskaniem". Wśród nich jest również rzecznik praw obywatelskich. Jego wniosek o stwierdzenie niezgodności artykułu 418 ksh z konstytucją od dwóch lat czeka na rozpatrzenie przez Trybunał Konstytucyjny. - Trudno powiedzieć, kiedy trafi na wokandę - mamy jeszcze bowiem wnioski z 2001 r. Być może jednak jeszcze w tym roku - poinformowano nas w biurze prasowym Trybunału.
- RPO nie podważa samej instytucji "wyciśnięcia", ale naruszenie praw mniejszościowych akcjonariuszy przy jej stosowaniu - wyjaśnia przedstawiciel biura rzecznika. Przede wszystkim, nie istnieją właściwe mechanizmy odwoławcze. - Inwestorzy mają miesiąc na odwołanie się od uchwały walnego zgromadzenia o przymusowym wykupie. O wycenie walorów przez biegłego dowiadują się jednak często znacznie później - wskazuje dyrektor Augustynowicz.
Co ciekawe, biegły, który szacuje cenę wykupu akcji, jest wybierany przez... walne zgromadzenie (dopiero gdy go nie wyznaczy, obowiązek przechodzi na sąd rejestrowy).