Przedłużające się przebywanie kursu złotego na fixingu w okolicach kursu centralnego budzi może zadowolenie teoretyków polityki pieniężnej, ale praktyków doprowadza chyba raczej do znudzenia. Jak długo złoty pozostanie taką słabo-mocną walutą, zależy po trochu, zarówno od czynników zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Właściwe pytanie brzmi: od których bardziej?Rok 1998 cechował wszechogarniający kryzys zaufania do rynków wschodzących i tych, które wydawałoby się, że już wzeszły. Polska gospodarka ucierpiała w sferze realnej w znacznie mniejszym stopniu niż inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej, o krajach azjatyckich nie wspominając, ale pewne stereotypy wciąż funkcjonują w świadomości inwestorów. Odpływ kapitałów krótkoterminowych na przełomie roku, choć nieznaczny w porównaniu z zasobami rezerw walutowych NBP, wywarł jednak trwały wpływ na kurs walutowy złotego. Zwolennicy słabszego kursu wykorzystali dość skwapliwie sprzyjające okoliczności i z początkiem 1999 r. drastycznie zostały obcięte stopy procentowe. Spowodowało to stopniową deprecjację kursu średnio do poziomu około 3,9 zł za dolara, który to poziom wykazuje trwałe tendencje oporu tak w górę, jak i w dół.Z danych zebranych przez GUS za ostatnie dwa kwartały wynika sporo sprzeczności i ich interpretacja będzie zapewne tematem dyskusji przez cały bieżący rok. Jednak po pierwszym kwartale 1999 r. widać już, że groźba kryzysu została w Polsce przełamana. Mamy więc za sobą dwa najsłabsze kwartały (IV kwartał 1998 r. i I kwartał 1999 r.) i są powszechne oczekiwania poprawy wyników gospodarczych. Obawy budzić może wzrost wydatków budżetowych, związany z roszczeniowymi kosztami dwóch reform: służby zdrowia i emerytur pomostowych dla grup uprzywilejowanych. Z drugiej strony, krótkookresowe potrzeby budżetu pobudzają do życia rynek papierów skarbowych, gdyż inwestorzy mogą oczekiwać niższych cen papierów (co zresztą miało już miejsce). Ponadto w drugiej połowie roku spodziewać się można niewielkiego - ale zawsze - wzrostu poziomu inflacji. Wszystko to powoduje brak cenowej elastyczności do dołu stóp procentowych w Polsce, a podniesienie stóp procentowych też nie wchodzi w rachubę. Natomiast stopy procentowe w EU i USA po niedawnych obniżkach nadal wykazują spadkową tendencję Sytuacja ta może się więc przyczynić do powrotu inwestorów zagranicznych i wzmocnienia kursu złotego.Wielkim nieobecnym reform jest ostatnio prywatyzacja kapitałowa. Długa i interesująca lista przedsiębiorstw przeznaczonych do prywatyzacji obejmuje między innymi sektor bankowy, telekomunikacyjny i naftowy. A więc perły każdej prywatyzacji. Lista ta wciąż się poszerza i wydłuża, gdy rząd zwiększa pulę akcji na sprzedaż (np. już 35 procent akcji TP SA) i dopisuje kolejne przedsiębiorstwa (PLL LOT, sektor zbrojeniowy). Nawet jeśli nie wszystkie perły są prawdziwe, to przy prywatyzacji chronionych do tej pory branż sprzedaje się przede wszystkim rynek, zainteresowanie więc inwestorów jest gwarantowane. Ironia polega na tym, że pomimo ideologicznych i oportunistycznych oporów przed prywatyzacją kapitałową części rządzącej koalicji, dochody z niej w budżecie na 1999 r. są pozycją finansującą deficyt (a nie częścią dochodów, jak było poprzednio). Niezrealizowanie planów prywatyzacji grozi więc fatalnymi skutkami dla finansów państwa. Takie dostrajanie źródeł finansowania budżetu dochodami z prywatyzacji może wyłącznie zachęcać zagranicznych inwestorów do powrotu na polski rynek i wzmocnienia złotego.Jaki będzie kurs złotego pod koniec roku, zależy w największym stopniu od polskiej polityki wewnętrznej. Może się tak zdarzyć, że nastąpi nawarstwienie silnych tendencji do aprecjacji (realnej i nominalnej) pod koniec roku, a NBP będzie tak jak w latach poprzednich i obecnie (sprawa dziennych różnic pomiędzy fixingiem a kursem centralnym) walczył z walutowymi spekulantami oraz próbował sterować kursem. Jak w takim przypadku kurs złotego ma znaleźć rynkowy poziom równowagi przed planowanym wejściem do strefy euro?
Rafał Antczak
Fundacja CASE