Banki centralne są powszechnie znane z konserwatywnego podejścia do inwestowania swoich aktywów. Złoto stanowi zwykle 30-40% wartości rezerw oficjalnych banków centralnych państw rozwiniętych. Pozostała część rezerw utrzymywana jest w walutach wymienialnych, z czego najwięcej w dolarach USA. Zarówno złoto jak i waluty wymienialne inwestowane są na rynku finansowym według zasady: małe ryzyko - niski zysk. Realna stopa zwrotu z pożyczek w złocie wynosi 1-2% w stosunku rocznym, a z papierów rządu USA - ok. 5%. Nie są to wyniki oszałamiające.Niektóre banki centralne państw rozwijających się, zwłaszcza z grona byłych tygrysów azjatyckich oraz krajów dawnego ZSRR, poszły o krok dalej i zaczęły aktywnie uczestniczyć w operacjach na instrumentach pochodnych. Banki centralne Rosji i Ukrainy były najczęściej stroną w kontraktach terminowych, w celu zagwarantowania inwestorom zagranicznym oczekiwanej stopy zwrotu z inwestycji w papiery rządowe denominowane w walutach krajowych.Pazerność jednak nie zna granic i inwestorzy zagraniczni w Rosji zaczęli domagać się odstąpienia przez bank centralny od kontraktów terminowych, ponieważ stopa zwrotu w walucie krajowej była dwukrotnie wyższa, a kurs rubla do dolara aprecjował w wyrażeniu realnym. Hedging pozycji walutowych inwestorów zagranicznych przez banki centralne Rosji i Ukrainy spotykał się z dezaprobatą MFW, ale umowy były objęte klauzulą tajności, a poza tym księgowane pod kreską bilansów i stąd niewidoczne dla analityków.Inaczej wyglądała sytuacja z bankami centralnymi państw Azji Południowo-Wschodniej, których gospodarki nie nadążały z inwestowaniem napływającego kapitału zagranicznego. Obfitość prowadzi najczęściej do marnotrawstwa, czego najlepszym przykładem jest bank centralny Malezji, który zajmował się operacjami spekulacyjnymi na instrumentach pochodnych. Stratą kilkuset milionów USD zakończyła się spekulacja banku na brytyjskim funcie we wrześniu 1992 r., na czym zarobił ok. 1,5 mld USD George Soros.Na ironię zakrawa więc fakt, że po wybuchu kryzysu azjatyckiego w 1997 r. Malezja była głównym wyznawcą spiskowej teorii i oskarżała inwestorów zagranicznych, a zwłaszcza George'a Sorosa. Wprowadzenie euro dało asumpt do oczekiwań związanych z przebudowywaniem struktury rezerw oficjalnych większości banków centralnych. Jednak słabe wyniki gospodarcze Unii Europejskiej i spadek wartości euro powodują, że główną walutą tezauryzacji i inwestycji nadal pozostaje anmerykański dolar.Zmianie uległ natomiast stosunek do rezerw złota. Europejski Bank Centralny planuje utrzymywany 15% rezerw w postaci złota, to jest dwukrotnie mniej niż obecnie utrzymywany przez banki centralne strefy euro. Tradycyjnie konserwatywni Szwajcarzy w kwietniu br. zadecydowali w referendum o zerwaniu tradycyjnej więzi franka ze złotem i sprzedaży połowy swoich rezerw. Banki centralne Anglii, Belgii, Holandii, Kanady i Australii już zaczęły pozbywać się rezerw w złocie. Planuje to również uczynić System Rezerwy Federalnej.Nasz NBP posiada obecnie zaledwie ok. 3,5% rezerw w złocie, który to poziom i tak wzrósł trzykrotnie w czerwcu 1998 r. Wiele wskazuje na to, że NBP zaczął zmieniać strukturę pozostałych aktywów, które do niedawna były w większości utrzymywane w USD. Zamiana części aktywów rezerwowych na euro, wobec osłabienia tego ostatniego, mogła więc być jedną z przyczyn obniżenia poziomu rezerw oficjalnych NBP w ostatnich miesiącach.Po planach wyprzedaży rezerw złota, plany wykupu części swoich papierów przez rząd USA również nie najlepiej rokują dla bezpiecznych inwestycji banków centralnych. Bezpieczniejszy wydaje się trójwalutowy światowy rynek pieniężny (dolar, euro, jen). Wzrost znaczenia i wagi światowych korporacji może wkrótce stanowić o wiarygodności emisji prywatnych dla banków centralnych. Struktura inwestycji banków centralnych w niedalekiej przyszłości jest więc sprawą otwartą.

RAFAŁ ANTCZAK

FUNDACJA CASE