W przeciwieństwie do złotego czy forinta czeska korona w ciągu ostatnich dwóch dni bardzo wyraźnie straciła na wartości. Tak rynek zareagował na ujawnienie przez media przygotowywanego przez Czeski Bank Narodowy (CNB) planu przeciwdziałania dalszej aprecjacji waluty, która była w tym roku jednym z liderów rynku Forex.
Przedstawiciele banku dyskutują z ministerstwem finansów kilka śmiałych posunięć. Najważniejsze z nich to zamrożenie przyszłych wpływów z prywatyzacji na rachunkach CNB. Władze monetarne boją się najwyraźniej, że pokaźne środki z tego źródła mogłyby niebezpiecznie zwiększyć podaż pieniądza w gospodarce i tak borykającej się z inflacją.
W euro za lotnisko
Co nawet ważniejsze, gdyby potencjalni nabywcy dużych przedsiębiorstw państwowych rozpoczęli gromadzenie koron potrzebnych do zakupów, musiałoby to się odbić na kursie pieniądza. Niektórzy członkowie kierownictwa CNB sugerowali już, że w rzeczywistości sytuacja taka mogła już mieć miejsce. A przecież pod młotek mogą w tym roku pójść lotnisko Ruzyne, linie lotnicze CSA czy Ceska Posta. Wpływy z ich sprzedaży liczone będą w miliardach euro. Dlatego plan minimum zakłada rozliczanie w euro umów prywatyzacyjnych zawieranych z zagranicznymi inwestorami. Według dziennika "E15", pieniądze pozyskane z tych transakcji miałyby trafiać na specjalny rachunek w banku centralnym, gdzie leżałyby aż do momentu wejścia Czech do strefy euro. To zaś dość odległa perspektywa.
Wiceprezes banku Mojmir Hampl potwierdził "E15", że prowadzone są rozmowy z ministerstwem finansów na temat przyjęcia całościowej strategii przeciwdziałania dalszemu umacnianiu się korony. Przypomnijmy, że od 1 stycznia do 17 marca zyskała ona w stosunku do euro 5,56 proc. Dzień później, po tym jak media ujawniły plany władz, staniała o 1,21 proc. Większy spadek notowano ostatnio w połowie stycznia, a wcześniej w czerwcu 2004 r.