Choć to najlepszy od czerwca br. odczyt obliczanego przez Uniwersytet w Michigan wskaźnika, oczekiwania ekonomistów przebił tylko nieznacznie.
– Dostrzegalne jest polepszenie danych z rynku pracy – wyjaśnił poprawę nastrojów w USA Russell Price, ekonomista z Ameriprise Financial. Jak podał w ubiegłym tygodniu Departament Pracy, w październiku w największej gospodarce świata po raz pierwszy od maja wzrosła liczba etatów. Powstało ich 151 tys., ponaddwukrotnie więcej, niż spodziewali się ekonomiści. – Ponadto ustąpiła niepewność związana z wyborami uzupełniającymi do Kongresu, a zwyżki na rynku akcji wielu Amerykanom sugerują, że być może stan gospodarki się poprawia – dodał Price.
Część ekonomistów wskazuje także, że na poprawę nastrojów konsumentów wpływ mogła mieć ubiegłotygodniowa decyzja Fedu, który rozpoczął drugą rundę ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), czyli skupu obligacji skarbowych za dodrukowane pieniądze. Spośród ponad tysiąca inwestorów i analityków ankietowanych przez agencję Bloomberga aż 75 proc. uznało jednak, że QE nie poprawi koniunktury na rynku pracy.
Połowa jest zdania, że nie przyspieszy też wzrostu amerykańskiego PKB.– Wzrost wskaźnika zaufania konsumentów do gospodarki to bardzo dobry sygnał dla wydatków w kolejnych miesiącach – powiedział Price. Nie wszyscy ekonomiści podzielają jednak jego optymizm. – To bardzo dobrze, że nastroje konsumentów się poprawiają, ale wciąż są one słabe. Nadal skłaniają się oni ku oszczędzaniu i nie sądzę, aby odczyt ten mógł doprowadzić do zwyżek na giełdzie – ocenił Dan Cook, strateg w IG Markets. W ciągu pięciu lat poprzedzających kryzys wskaźnik Uniwersytetu w Michigan wynosił średnio 88,9 pkt.
Ekspertów do ostrożności skłania także to, że z dwóch subindeksów wskaźnika zaufania wyraźniej poprawił się ten wyrażający ocenę obecnej sytuacji gospodarczej, a nie ten mierzący oczekiwania co do koniunktury w perspektywie sześciu miesięcy. Wzrosły one odpowiednio z 76,6 do 79,7 pkt i z 61,9 do 62,7 pkt. Tymczasem to ten drugi subindeks jest lepszym prognostykiem kluczowych dla amerykańskiej gospodarki wydatków konsumpcyjnych.