W niedzielę obradował w tej sprawie irlandzki rząd. Oficjalny wniosek może się pojawić jeszcze dziś.
– Będę rekomendował moim kolegom, żebyśmy formalnie zgłosili się po wsparcie – przyznał Lenihan na antenie telewizji RTE. – Banki okazały się dla nas zbyt dużym problemem. Cały czas jest dla nas jednak kluczową sprawą, abyśmy uniknęli w sektorze bankowym upadłości – stwierdził minister.
Nie wiadomo, po jak wielką pomoc sięgnie Irlandia. Lenihan zapewnił jedynie, że będzie to z pewnością mniej niż 100 mld euro. Wcześniej spekulowano, że pomoc może wynosić 60–80 mld euro, co stanowiłoby maksymalnie około 40 proc. PKB Zielonej Wyspy.
Koszty ratowania banków, które popadły w kłopoty w wyniku nałożenia się kryzysu finansowego na kryzys w nieruchomościach, okazały się więc dla rządu nie do udźwignięcia. Sięgnąć mają one około 50 mld euro i będą główną przyczyną, dla której Irlandia odnotuje w tym roku rekordowe 32 proc. PKB deficytu budżetowego.
Irlandia skorzysta zapewne ze wsparcia z EFSF – Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, który został powołany po problemach Grecji. Na ratowanie tej ostatniej Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy wyasygnowały łącznie 110 mld euro, natomiast w EFSF zagwarantowano do wykorzystania środki 600 mld euro.