— Pytanie tylko, czy presji rynku podda się także Hiszpania — mówił Roubini na konferencji banku ING w Pradze. Jego zdaniem Portugalia doszła już do punktu krytycznego i nie jest w stanie inaczej przekonać rynków, jak tylko korzystając z unijnej pomocy. Jest wręcz zdania, że wystąpienie przez rząd Jose Socratesa o taką pomoc miałoby korzystny wpływ na sytuację kraju i podziałoby jako ubezpieczenie, zanim fundusze spekulacyjne przerzucą się na handel długiem portugalskim. — To byłaby rozsądna decyzja.

Innego zdania, niż amerykański ekonomista jest niemiecki minister finansów, Wolfgang Schauble. — Nie ma żadnych obaw, że wart 750 mld euro fundusz ratunkowy mógłby okazać się niewystarczający, a Portugalia z całą pewnością jest na dobrym kursie po tym, jak zatwierdzony został bardzo oszczędny budżet — mówił niemiecki minister w audycji radiowej. — To prawda — przyznał — ten kraj znajduje się dzisiaj pod ogromną presją i dlatego Portugalia powinna jak najszybciej wprowadzić posunięcia, które zostały zatwierdzone. — Z Portugalczykami rozmawiamy cały czas. I te rozmowy będą nadal trwały - mówił. Swój spokój o przyszłość finansów Portugalii podkreślała również minister finansów Francji, Christine Lagarde. Nie ukrywała również, że dla niej jest oburzająca sytuacja, kiedy koszty obsługi długu portugalskiego i hiszpańskiego są na takim samym poziomie, jak papierów rumuńskich, czy pakistańskich.

Portugalczycy także są oburzeni naciskiem rynków. — Portugalia ma wszystkie warunki, żeby mogła zadbać sama o siebie — bronił swojego kraju premier Jose Socrates.

Z kolei zastępca dyrektora generalnego Międzynarodowego Funduszu Walutowego, John Lipsky zapewniał, że Portugalia nie zwróciła się jeszcze do funduszu z prośbą o pomoc. Jego zdaniem ten kraj musi wprowadzić w życie program oszczędnościowy i to powinno wystarczyć do wyjścia na prostą. Tyle, że dokładnie to samo mówił Lipsky o Irlandii 10 dni temu.