Choć wcześniej spekulowano o jego rozszerzeniu w celu pobudzania gospodarki, obecnie wydaje się to ekonomistom coraz mniej potrzebne.
Główna stopy procentowa Banku Anglii pozostała na najniższym w historii poziomie 0,5 proc. Program skupu obligacji, analogiczny do operacji quantitative easing prowadzonych przez amerykański Fed, nadal ma zaś wartość 200 mld funtów (ok. 960 mld zł).
Ostatnie dane makro wskazują, że brytyjska gospodarka radzi sobie całkiem dobrze mimo ostrych cięć budżetowych zaaplikowanych przez władze. Wzrost w przemyśle wytwórczym niespodziewanie okazał się w listopadzie najszybszy od 16 lat, w czym pomogły zamówienia eksportowe. Jak policzył Narodowy Instytut Badań Społeczno-Gospodarczych (NIESR), z którego usług korzysta też Bank Anglii, w trzech miesiącach zakończonych w listopadzie brytyjski PKB rósł w tempie 0,6 proc., wobec 0,5 proc. po październiku.
Zdaniem Philipa Rusha, ekonomisty z Nomury, rada Banku Anglii miałaby karkołomne zadanie, gdyby chciała obecnie przekonać rynek do nowej rundy skupu obligacji.
Dla niektórych członków rady obecnie większym zagrożeniem niż spowolnienie wzrostu wydaje się inflacja (3,2 proc. w październiku). W czasie poprzedniego jej posiedzenia pojawiły się więc nawet głosy, aby politykę zacieśniać, a nie rozluźniać.