– Londyn jest idealnie położony, by być bramą dla azjatyckich inwestycji i operacji bankowych w Europie, a także być dla nich mostem do USA – twierdzi Osborne. Jego zdaniem możliwości rozwoju handlu juanem w Londynie są ogromne. Z przytoczonych przez niego danych wynika, że udział juana w światowych transakcjach walutowych wynosił w czerwcu 2011 r. zaledwie 0,9 proc., gdy udział Chin w globalnym handlu sięgał w 2010 r. 11 proc. – Jest więc jasne, że istnieje potencjał do znaczącego rozwoju rynku w nadchodzących latach – wskazuje brytyjski kanclerz skarbu.
Projekt Osborne'a koresponduje z chińskimi planami uczynienia juana jedną ze światowych rezerw walutowych. Chiny chcą, aby w przyszłości ich waluta wyparła dolara. Namawiają więc swoich partnerów handlowych, aby odchodzili od rozliczeń dolarowych w relacjach z chińskimi firmami. Dotychczas udało im się namówić do tego niektóre państwa rozwijające się, ale niedawno Japonia podpisała z Chinami porozumienie o promocji używania jena i juana w transakcjach firm obydwu krajów.
Analitycy podchodzą dosyć sceptycznie do planów brytyjskiego rządu. – Londyn ma rzeczywiście bardzo dobrą pozycję, by stać się centrum handlu juanem, ale potrzeba bardzo dużo czasu, by rynek tej waluty znacząco się powiększył. Taki proces może trwać nawet dekady – uważa Sebastien Galy, strateg walutowy z banku Societe Generale.