Jednym z głównych powodów jest strategia zarządzającego nim Billa Grossa.
W minionym kwartale 11 miliardów dolarów zainwestował w indeks amerykańskiego korporacyjnego ryzyka kredytowego, 1,3 miliarda dolarów zaś zaangażował we włoskie obligacje skarbowe powiązane z inflacją.
Od czerwca 2010 r. Gross stara się zmniejszyć wrażliwość funduszu, którego aktywa wynoszą 245 mld USD, na zmiany stóp procentowych, natomiast kosztem amerykańskich obligacji skarbowych zwiększa zaangażowanie w papiery korporacyjne oraz dług innych państw.
W ubiegłym miesiącu rezultaty tej strategii okazały się marne, ponieważ spowalniająca gospodarka USA i zaostrzający się kryzys zadłużeniowy w Europie sprawiły, że wielu inwestorów zaczęło postrzegać dług USD jako bezpieczną przystań i pozbywali się obligacji, na które postawił Pimco Total Return Fund. W rezultacie ten gigant w sierpniu był gorszy niż 89 proc. jego konkurentów, od początku roku do 8 września zaś dystansowało go 67 proc. rywali. Wygląda na to, że ten rok będzie dla Grossa najgorszy od 1995, od kiedy Bloomberg przygotowuje taki ranking z udziałem czołowego funduszu z rodziny Pimco, który zaczął funkcjonować w 1987 roku. Nie stracił pieniędzy od 1999 roku, kiedy Pimco Total Return Fund był na minusie 0,3 proc. Wówczas fundusz ten był gorszy od 59 proc. konkurentów. W 2010 roku stopa zwrotu wyniosła 8,8 proc. i był on lepszy od 82 proc. rywali.
Ed Goard odpowiedzialny za inwestycje w instrumenty o stałym dochodzie w Munder Capital Management, twierdzi, że sprzedaż części amerykańskich papierów skarbowych i zakup długu korporacyjnego jest zdrową długoterminową strategią, która jednak powoduje problemy w krótkim okresie, kiedy inwestorzy szukają bezpiecznej przystani.