- Uważam, że największe zagrożenie dla świata stanowią obecnie Chiny. Grecja jest zbyt mało znaczącą gospodarką – stwierdził w wypowiedzi dla CNBC Marck Faber. – Zgadza się. Grecja jest zadłużona na ogromną sumę, ale rynki zdają sprawę, że tak naprawdę to już jest bankrut – dodał.

Zdaniem Fabera problem Grecji jest mało znaczący. Gospodarka południa Europy jest zbyt mała, by mogła mieć większy wpływ na resztę świata. W razie pogorszenia sytuacji zawsze pozostaje jeszcze Europejski Bank Centralny oraz europejscy podatnicy. Razem mają wystarczająco dużo siły, by poradzić sobie z problemem Grecji. Z drugiej strony spowolnienie w drugiej gospodarce świata może mieć ogromny wpływ na ceny towarów przemysłowych na całym świecie i trudno będzie temu zaradzić.

- W efekcie, może to mieć ogromny wpływ na gospodarki krajów Bliskiego Wschodu, Centralnej Azji, Afryki czy Oceanii. Doprowadzi to do znacznego spowolnienia w tych regionach – przewiduje Marc Faber.

Marc Faber, którego portfel inwestycyjny jest w dużej mierze skoncentrowany w Azji, stwierdził w ubiegłym roku, że niektóre sektory gospodarki Chin wpadły w recesje. Nie widać tego na ogólnych wynikach. Oficjalne statystyki wskazują, że Chiny przeżywają obecnie spowolnienie, a nie zapaść. W pierwszym kwartale bieżącego roku gospodarka Państwa Środka rozwijała się w tempie 8,1 proc. Jest to najsłabszy wynik od niemal trzech lat.

Faber nie jest pierwszą osobą, która wskazuje na Chiny jako przyczynę przyszłych kłopotów. Wcześniej ostrzegli przed tym analitycy Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Eksperci MFW wskazywali, że Państwo Środka ma największy jednostkowy wkład w światowy wzrost gospodarczy. Szacowali, że w latach od 2010 do 2013 udział Chin w globalnym rozwoju wyniesie 31 proc. Obserwowany na przestrzeni lat skok jest ogromny. W 1980 r. Chiny odpowiadały zaledwie za 8 proc. wzrostu światowego PKB. Jakakolwiek zmiana na minus będzie więc miała ogromny wpływ na wyniki całego globu.