Tak przynajmniej oceniają inwestorzy aktywni na rynku opcji walutowych. Ceny tych instrumentów sugerują, że prawdopodobieństwo spadku ceny euro poniżej jednego dolara wynosi niemal 25 proc. Jeszcze na początku marca, prawdopodobieństwo to wynosiło 11 proc., a pod koniec ub.r. 5 proc.
Oczekiwania inwestorów zmieniło ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej (QE) przez Europejski Bank Centralny. Program ten rozpoczął się jesienią ub.r., ale w marcu został zdecydowanie rozszerzony. Do końca września 2016 r. EBC zamierza za wykreowane pieniądze skupić aktywa warte ponad 1 bln euro.
Jednocześnie amerykańska Rezerwa Federalna zbliża się do zaostrzenia polityki pieniężnej. Po opublikowanych na początku marca zaskakująco dobrych danych z tamtejszego rynku pracy nasiliły się oczekiwania, że do pierwszej od 2006 r. podwyżki stóp procentowych w USA dojdzie już w czerwcu.
- Po wszystkich tych latach nadzwyczajnie łagodnej polityki pieniężnej w USA, która nie pozwalała dolarowi pokazać prawdziwej siły, nadchodzi normalizacja tej polityki – wskazuje Robin Brooks, główny strateg walutowy banku Goldman Sachs.
To jeden z kilku banków, który w związku z rozbiegającymi się ścieżkami Fedu i EBC skorygował ostatnio swoje prognozy dla pary euro/dolar. Obecnie spodziewa się, że jeszcze w tym roku euro będzie można kupić za 0,95 dolara, a w 2016 r. już nawet za 0,85 dolara.