W każdym z miast autobusy, metro, tramwaje, a nawet tramwaje wodne (w Wenecji) zatrzymały się na cztery godziny, ale w różnych porach dnia (np. w Rzymie od 8.30 do 12.30, w Mediolanie od 18 do 22, w Neapolu od 9 do 13 itd.). Strajki wszelkiej maści w Italii nie są niczym nadzwyczajnym, jednak tym razem absolutną władzę związków zawodowych postanowiła wykorzystać instytucja, która wszelkim zrzeszeniom się wymyka. Uber, dostawca aplikacji umożliwiającej zamawianie przejazdów, w godzinach strajku miał zaoferować posiadaczom biletów komunikacji miejskiej darmowe kursy aż w czterech miastach – Rzymie, Mediolanie, Turynie i Genui. – W ten sposób chcemy pomóc ich mieszkańcom przemieszczać się w godzinach, kiedy stanie się to praktycznie niemożliwe – przekonuje Benedetta Arese Lucini z Ubera. – To nie żadna pomoc, tylko czysta propaganda – denerwuje się Riccardo de Corato z mediolańskiego ratusza i mimochodem przypomina, że władze Lombardii (regionu ze stolicą w Mediolanie) już pracują nad przepisami, które utrudnią Uberowi życie.