O godzinie 14.50 WIG20 spadał 0,3 procent do 2269,00 punktu wraz z giełdami w Europie oraz amerykańskimi kontraktami na indeksy Wall Street w reakcji na słabsze od oczekiwań wyniki kwartalne General Electric i Bank of America. Zdaniem analityków pokazało to, że przedsiębiorstwa i konsumenci w USA nadal zmagają się ze skutkami recesji.
- Ewidentnie to wyniki firm w USA, w szczególności banków, wpłynęły na popsucie koniunktury. Oczekiwania analityków były zbyt wygórowane, w szczególności wobec Bank of America. Cały czas to właśnie kwartalne wyniki amerykańskich spółek pozostaną w centrum uwagi inwestorów - powiedział makler Millennium DM Jarosław Ołdakowski. Pozytywnie na tle rynku wyróżniały się jednak dwa największe polskie koncerny paliwowe.
Płocki PKN Orlen SA na spadającym rynku rósł o 1,5 procent, zaś gdańska Grupa Lotos SA zwyżkowała 2,5 procent w ślad za notowaniami ropy naftowej, która w piątek rano osiągnęła najwyższy w tym roku poziom przekraczając 78 dolarów za baryłkę.
Zdaniem części zarządzających, mimo lekkich spadków w piątek, szanse na wzrosty na warszawskim parkiecie są nadal bardzo realne.
- Nie spodziewamy się drugiej fali kryzysu. Długoterminowe perspektywy dla polskiej gospodarki oceniam pozytywnie, pomimo sytuacji w finansach publicznych, która jest zła nie tylko w Polsce. Zagraniczny inwestor, który inwestuje na rynkach wschodzących, nie powinien ignorować Polski - powiedział zarządzający BZ WBK AIB TFI Błażej Bogdziewicz. - Spodziewam się systematycznych wzrostów na GPW. Była ona ostatnio nieco słabsza w relacji do innych rynków, być może z powodu ofert PGE i PKO BP - dodał.