Inwestorom zależy dziś przede wszystkim na bezpieczeństwie, na czym cierpią rynki akcji i kraje peryferyjne strefy euro. Jak sytuacja w Europie się nie ustabilizuje, tak długo będziemy obserwować nienaturalne ujemne stopy zwrotu na niemieckim długu skarbowym, które w długim terminie wydają się nie do utrzymania.
W minionym tygodniu EFSF opublikował szczegóły przeprowadzonej przez niego emisji obligacji, dzięki której pozyskał kolejne 6 mld euro na okres pięciu lat. Interesująca jest przede wszystkim zmiana struktury podmiotów, które zdecydowały się na zakup tych papierów. W porównaniu z pierwszą ofertą, która miała miejsce w styczniu, udział banków komercyjnych wzrósł ponadtrzykrotnie. Przyczyn tego należy zapewne doszukiwać się w działaniach EBC, które w ramach dwóch LTRO wpompowało w sektor bankowy ponad bilion euro. Niepokojący jest jedynie fakt, że ten kapitał wciąż nie trafił do gospodarki poprzez wzrost akcji kredytowej (co jednocześnie ustrzegło nas przed wzrostem inflacji).
Opisując to subtelnie, sytuacja jest patowa. Wszyscy deklarują dobre intencje oraz chęć pomocy. Jednak ogromne zadłużenie nie daje już miejsca na politykę fiskalną, a stopy procentowe w Europie zbliżają się powoli do zera. Kolejna runda LTRO również nie wydaje się dobrym rozwiązaniem, ponieważ pieniądze zostają w bankach. Inwestorzy nie zaufają Europie, dopóki sytuacja się nie poprawi, a do tego brakuje silnych impulsów. Jedno jest pewne: jeżeli banki nie ufają obywatelom, sektorowi bankowemu nie ufają rządy, a rządom inwestorzy – nie wróży to dobrze przyszłości strefy euro.