Jeszcze we wrześniu Rafał Brzoska, prezes firmy InPost, największego prywatnego operatora pocztowego, był pełen optymizmu.

– Niedorozwój polskiego rynku pocztowego na tle innych krajów europejskich jest dramatyczny. Jesteśmy skazani na rozwój – mówił Brzoska. Jednak czas szybko zweryfikował te oczekiwania. W 2009 r. roku, według wstępnych szacunków, polski rynek listów skurczył się o co najmniej 4–5 proc.

Na świecie było gorzej. Według Międzynarodowej Korporacji Pocztowej, skupiającej 24 największych operatorów pocztowych w Europie, Ameryce Północnej, Azji i Oceanii, spadki liczby przesyłek w skali globalnej wyniosły nawet 9–10 proc.

Leszek Żebrowski, prezes Polskiej Grupy Pocztowej, nie ma wątpliwości, że to przez Internet tradycyjna korespondencja spada. Dodatkowo przez kryzys przedsiębiorstwa szukają oszczędności, np. przestawiając się na wysyłanie e-faktur zamiast dokumentów papierowych. – Ogólnie tendencja rynku pocztowego będzie spadkowa – przewiduje Żebrowski.W Europie Zachodniej na jednego mieszkańca przypada rocznie ok. 300–400 listów, u nas tylko 50.