Inwestorzy się zastanawiają, czy GPW nie uczyni wyjątku, by nie utrzymywać patowej sytuacji. Zarząd giełdy stawia sprawę jasno. – Dajemy inwestorom czas na zastanowienie się nad wyceną spółki – mówi Ludwik Sobolewski, prezes GPW. – Niestabilny poziom TKO potwierdza, że rynek wciąż nie jest w stanie wyznaczyć ceny równowagi dla papierów Atlantisu Energy – dodaje. Założona latem zeszłego roku spółka jest właścicielem niewielkiej farmy wiatrowej kupionej za 3 mln zł i na ten rok prognozuje 593 tys. zł obrotów i 147 tys. zł zysku netto.

Na debiutanckiej wtorkowej sesji TKO wyniósł 6,19 zł (dawało to kapitalizację na poziomie 65 mln zł), o 2000 proc. powyżej kursu odniesienia, czyli 30 gr (został on wyznaczony na podstawie sumy bilansowej przypadającej na jedną akcję). W czasie debiutu TKO mógł być najwyżej o 50 proc. wyższy od kursu odniesienia. Dlatego na sesję w środę kurs odniesienia ustalono już na poziomie 45 gr. TKO wciąż jednak wynosił 6,19 zł. W czwartek kurs odniesienia wyznaczono na 54 gr (zgodnie z widełkami o 20 proc. wyżej od kursu odniesienia dzień wcześniej).

Tego dnia, a także w piątek, część potencjalnych sprzedających zeszła z ceny, znikły również zlecenia zakupu akcji po 6,19 zł, co spowodowało, że TKO „spadł” poniżej ceny z ostatniej emisji akcji – 3,2 zł. Jednak to wciąż kilkaset procent powyżej kursu odniesienia, więc GPW nie zezwoliła na handel.– Skoro inwestorzy chcą zawierać transakcje, powinno się im na to pozwolić – mówi Mariusz Patrowicz, największy akcjonariusz Atlantisu Energy.

– Widełki, które hamują notowania, są w takich przypadkach pożytecznym mechanizmem. Dają inwestorom czas na refleksję – mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego. KNF sprawdza, kto stoi za ustalaniem TKO na wysokim poziomie.