Dragon Capital: możliwość rewizji rekomendacji dla Milkiland

Dragon Capital zastanawia się nad rewizją rekomendacji „kupuj” dla notowanego na GPW Milkilandu. Jest to reakcja na oskarżenia Federalnej Służby Ochrony Praw Konsumenta o stosowanie tłuszczu roślinnego w produkcjach, co jest niezgodne z tamtejszymi standardami jakości

Publikacja: 27.01.2012 13:00

Tomas Fiala, prezes Dragon Capital

Tomas Fiala, prezes Dragon Capital

Foto: spółka

Ukraiński bank inwestycyjny Dragon Capital zastanawia się nad rewizją rekomendacji „kupuj" dla notowanego na GPW producenta przetworów mlecznych. Chodzi o oskarżenia Federalnej Służby Ochrony Praw Konsumenta wobec spółki Milkiland oraz innych ukraińskich eksporterów sera Mołocznyj Alliance, Almira i Bel Szostka. Według niej w wybranych próbkach serów wywożonych do Rosji wykryto tłuszcz roślinny, co jest niezgodne z tamtejszymi standardami jakości.

Zarówno rosyjski jak i ukraiński minister rolnictwa zapewnili, że problemy z jakością ukraińskich serów nie będą miały wpływu na eksport do Rosji.

Dragon Capital uważa, że oskarżenia o niedotrzymywanie standardów związane są z politycznymi zawirowaniami wokół ostatnich ukraińsko-rosyjskich rozmów gazowych, a nie z faktycznymi problemami z jakością produktów. Na tej podstawie bank inwestycyjny ocenia, że sprawa nie będzie miała wpływu na ukraińskich eksporterów mleka w długim okresie.  - W krótkiej perspektywie może jednak dojść do zachwiania sprzedaży producentów mlecznych, zwłaszcza Milkilandu – uważają analitycy Dragon Capital.

Wskazują jednak, że całkowity zakaz przywozu ukraińskiego mleka nie byłoby korzystny dla Rosji, która jest uzależniona od importu tego produktu (jest drugim co do wielkości importerem mleka na całym świecie – red.). - Produkcja sera w Rosji może zaspokoić tylko połowę całkowitych potrzeb konsumpcyjnych, które w 2011 r. wynosiły na 783,4 tys. ton. Szacujemy, że w ubiegłym roku Ukraina odpowiadała za 20 proc. rosyjskiego importu sera i miała 10-11 proc. tego rynku w ujęciu ilościowym. Dlatego potencjalne negatywne konsekwencje zakazu importu ukraińskiego mleka powinno zniechęcać rząd rosyjski od nakładania sankcji – argumentują analitycy.

Jednak z uwagi na rosnące ryzyko sankcji dla ukraińskich producentów eksportujących mleko i jego przetwory, analitycy mają jeszcze raz rozważyć, jakie jest ryzyko ewentualnego spadku sprzedaży Milkilandu w Rosji.

Milkiland zaprzeczył oskarżeniom. Spółka oświadczyła, że nie stosuje żadnych olejów roślinnych do produkcji sera i podkreśliła, że wszystkie zakłady produkcyjne są zgodne z międzynarodowymi standardami jakości (ISO 9001) i bezpieczeństwa żywności (HACCP).

Sergey Trifonov, odpowiedzialny za relacje inwestorskie w Milkilandzie uważa, że na razie nie ma podstaw do obaw odnośnie spadku sprzedaży spółki na rynku rosyjskim. - Zakłady spółki są pod stałym nadzorem rosyjskich służb weterynaryjnych, które pobierają próbki naszych produktów. Na tej podstawie wystawiają pozwolenie na eksport produktów do tego kraju. Urząd, który odpowiada za ochronę konsumentów w Rosji nie mają takich kompetencji. Ale jeśli będą chciały pobrać próbki jesteśmy gotowi poddać się wszelkim testom – mówi Trifonov. Zaznacza, że do tej pory służby ochrony konsumentów nigdy nie odwiedzały fabryk Milkilandu, ani nie przeprowadzały testów produktów spółki. – Nie wiemy, w jaki sposób zrobili te testy, które miałyby być podstawa oskarżeń wobec Milkilandu. Jedyne powody mogą być związane z napiętymi ostatnio stosunkami politycznymi między Rosją i Ukrainą – tłumaczy Trifonov.

Firmy
Patologie przymusowego wykupu. Jest petycja do ministra finansów
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Firmy
Premier zdecydował o Rafako. Padła kwota pomocy
Firmy
Egipt postawił na Feerum. Kurs wystrzelił
Firmy
Zarząd Toi widzi podstawy do ostrożnego optymizmu
Firmy
Woda i ścieki wymagają większej uwagi
Firmy
Korekta zamiast hossy. Te spółki popadły w niełaskę