W naszej części kontynentu fundusze jako główne problemy wskazują brak wysokiej jakości biznesów, w które mogłyby zainwestować, a także kłopoty z pozyskaniem finansowania. Efekt? Dla inwestorów z Beneluksu, Skandynawii i Europy Południowej polskie startupy to nie jest cel nawet trzeciorzędny. Co innego deklarują natomiast fundusze VC z Europy Środkowej i Wschodniej – te wskazują nasz kraj jako kluczowy rynek. Problem w tym, że firmy VC w Polsce cały czas zapewniają znacznie gorsze finansowanie niż te w innych częściach UE. Wciąż – jak pokazują dane EFI – konkurencja między VC jest na rodzimym rynku mniejsza, co nie sprzyja rozwojowi polskiego ekosystemu startupów. Jak tłumaczy Wojciech Drewczyński, prezes akceleratora Space3ac, rodzimy rynek inwestycji podwyższonego ryzyka jest zdominowany przez fundusze mikro inwestujące we wczesnych fazach rozwoju startupów. – Wciąż dużym wyzwaniem dla inwestorów pozostaje dostęp do projektów dobrej jakości – podkreśla.
A te, jeśli się pojawiają, mają kłopot z internacjonalizacją biznesu z uwagi na brak dostępu do większych pieniędzy. Potwierdza to Wojciech Fedorowicz, partner zarządzający funduszu TDJ Pitango Ventures. – W populacji polskich startupów jest spora grupa takich, które mają ciekawe modele biznesowe z potencjałem do łatwego międzynarodowego skalowania. Wciąż jednak firmy te mają bardzo ograniczony dostęp do lokalnego finansowania, co skutecznie blokuje ich ekspansję – zauważa.
To zamknięte koło. Nic dziwnego, że – jak sugeruje Julia Krysztofiak-Szopa, szefowa Startup Poland – moda na startupy w Polsce mija. – Pojawia się coraz mniej nowych firm technologicznych, coraz słabiej przędą i coraz gorzej nadają się do inwestowania. dus