– Aktywność klientów detalicznych mierzona wartością wygenerowanych przez nich obrotów pozostała na poziomie zbliżonym do 2023 r., jednak łączna wartość obrotów na GPW w I półroczu 2024 r. była wyraźnie większa niż w II półroczu 2023 r. – o około 22 proc. Za zwiększonymi obrotami stoją przede wszystkim zdalni brokerzy obsługujący inwestorów zagranicznych, których udział w handlu na GPW był w ostatnich kwartałach rekordowo wysoki (odpowiadali oni za około 2/3 obrotów). Niepokojącym sygnałem jest brak wyraźnego wzrostu zainteresowania inwestowaniem na giełdzie w obliczu świetnych wyników indeksów GPW za ostatnie kilkanaście miesięcy. Tym razem pomimo trwającej już kilkanaście miesięcy hossy i świetnych wyników indeksów GPW reakcja inwestorów indywidualnych jest raczej mocno stonowana – wskazywał Skolik.
Zagraniczna konkurencja
Brak większej reakcji inwestorów indywidualnych na zwyżki na GPW jest jednym z największych zmartwień brokerów. Chociaż można wskazywać, że jest to błędne podejście – bo przecież na giełdzie „kupujemy przyszłość”, to jednak nic nie działa na wyobraźnię inwestorów tak dobrze, jak historyczne stopy zwrotu. Z tej perspektywy trudno więc o optymizm i wiarę w większą aktywność inwestorów, szczególnie że ostatnio indeksy na warszawskiej giełdzie złapały zadyszkę. Tymczasem niemiecki DAX zaliczył ostatnio historyczny szczyt. Blisko rekordów pozostają również główne indeksy na Wall Street. A przecież rynki zagraniczne są dziś realną konkurencją w walce o klienta dla GPW.
– W dobie globalizacji i powszechności internetu inwestowanie na rynkach zagranicznych jest zdecydowanie bardziej dostępne niż kiedyś. Rynki zagraniczne kuszą wysokimi historycznymi stopami zwrotu i atrakcyjnymi kosztami inwestowania. Nie można więc się dziwić, że Polacy coraz częściej wybierają inne giełdy, na przykład rynek amerykański – mówi Filip Kaczmarzyk.
Zwraca jednak uwagę na czynniki, które mogą napawać optymizmem. – Nadal jest szansa na ożywienie wśród polskich inwestorów indywidualnych. Aby tak się stało, musi zaistnieć połączenie aktywnych działań GPW oraz sprzyjającej sytuacji rynkowej. Po ostatnich zmianach we władzach GPW można dostrzec pewne sygnały, a przede wszystkim widoczna jest wyraźna chęć ożywienia polskiego rynku kapitałowego. Na pewno wszyscy zdają sobie sprawę z obecnych trendów, takich jak wzrost popularności ETF-ów, ETF-ów na kryptowaluty czy REIT-ów. Kluczowe będzie jednak nie tylko wprowadzenie samych tych instrumentów do notowań, ale także zadbanie o odpowiedni marketing oraz atrakcyjność kosztową, zwłaszcza w porównaniu z tym, co oferują zagraniczne rynki. Wiele wskazuje też na to, że wkrótce możemy mieć na polskim rynku IPO, o którym będzie głośno nie tylko w świecie inwestorów, ale które może zainteresować też tzw. mainstream. Mowa o debiucie Żabki. Może potencjalnie on przyciągnąć na rynek kapitałowy nowych inwestorów indywidualnych. Warto wówczas będzie zadbać o to, aby takie osoby odpowiednio zaktywizować i zachęcić do pozostania na polskiej giełdzie – przekonuje Kaczmarzyk.
Czekanie na impuls
Wiara w ożywienie wśród inwestorów indywidualnych nie opiera się zresztą tylko na pobożnych życzeniach. Dane zaprezentowane ostatnio przez GPW dostarczyły nie tylko rozczarowań, jeśli chodzi o inwestorów indywidualnych, ale i optymistycznych elementów. Do takich można zaliczyć dane dotyczące liczby aktywnych kont maklerskich.
O ile bowiem udział inwestorów indywidualnych w obrotach na GPW wciąż spada, o tyle liczba aktywnych rachunków maklerskich wyniosła 246 tys., co oznacza najwyższy poziom od 12 lat. Liczba wszystkich rachunków zbliżyła się z kolei do 1,8 mln, z czego niemal 1,68 mln to rachunki internetowe.