– Główną przyczyną tej sytuacji jest łagodne nastawienie naszego banku centralnego wobec podwyżek stóp procentowych, podczas gdy inne banki, w tym Węgier czy Czech, już rozpoczęły cykl podwyżek. Ale na to nakładała się też niepewność sytuacji politycznej, bo napięcia w koalicji były widoczne już od kilku miesięcy, a dodatkowo zaostrzył się spór z Komisją Europejską w kwestii praworządności – mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. – Po trosze więc inwestorzy zrealizowali już swoją premierę za ryzyko polityczne sytuacji rządu mniejszościowego.
Percepcja inwestorów
– Ta premia, przynajmniej na razie, nie jest zbyt duża – przyznaje też Piotr Bielski, główny ekonomista BZ WBK. – Nie ma panicznej wyprzedaży i ucieczki kapitału, ale też nikt się tego nie spodziewał – dodaje. – Przy czym nie mają tu znaczenia sympatie czy antypatie wobec danego rządu, po prostu dla inwestorów liczą się perspektywy gospodarcze, stabilność finansów publicznych, w czym na tle UE nie wypadamy najgorzej, oraz wpływ decyzji polityków na te główne czynniki ekonomiczne. Brak stabilnej większości rządu w tym kontekście to wzrost niepewności, co przyniesie nam przyszłość, ale rynek będzie partycypował negatywne zmiany, gdy się zrealizują – uważa Bielski. – W polityce gospodarczej na razie mamy status quo, niewiele się zmieniło, co jest w zasadzie scenariuszem neutralnym dla rynków – zaznacza też Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP. – To, co może w jakiś trwalszy sposób wywierać presję na złotego i polskiego aktywa, to zaostrzenie sporu między Polską a Komisją Europejską, co stwarzałoby zagrożenie istotnych opóźnień w uruchomieniu środków z Funduszu Odbudowy, a nawet choć to mało realne, utraty tych środków – wylicza Bujak.
Losy sporu z Brukselą
Tu ryzyko rzeczywiście wzrosło. Przypomnijmy, że koalicjant PiS Solidarna Polska ma w ogóle sceptyczny stosunek do Unii Europejskiej, szczególnie zaś negatywny stosunek do Funduszu Odbudowy (głosowała przeciw jego przyjęciu), kwestie zaś praworządności podejmowane przez unijnych polityków traktuje jako zamach na polską suwerenność. Solidarna Polska nie pomoże więc premierowi Morawieckiemu w załagodzeniu konfliktów z Brukselą.
– Z koalicji rządowej odeszła partia prorynkowa i proeuropejska, większą siłę przetargową zyskują politycy antyeuropejscy czy zwolennicy dalszych szkodliwych reform w sądownictwie. W tej kwestii mamy dużą niewiadomą, co jest czynnikiem ryzyka. Z drugiej strony rząd pokazał, że potrafi się wycofać nawet ze swoich flagowych projektów, albo znaleźć większość dla ustaw nie popieranych np. przez Solidarną Polskę – komentuje Bielski.
Nieoczekiwana zmiana
– Rząd mniejszościowy zapewne będzie miał większe problemy z wdrażaniem dużych projektów, reform, zwłaszcza tych, które niosą jakieś negatywne konsekwencje – komentuje też Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Ale warto też zwrócić uwagę na ryzyko zmniejszenia się przejrzystość wykorzystania rządowego funduszu Polski Ład Program Inwestycji Strategicznych, który jest finansowany z emisji obligacji BGK, czyli z długu, a do tego poza budżetem państwa. To ok. 20 mld zł rocznie, i wraz z unijnymi funduszami, te pieniądze mogą posłużyć realizacji kluczowych dla gospodarki i państwa celów długoterminowych. Ale istnieje ryzyko, że obecna sytuacja, np. wizja przyspieszonych wyborów, „zmotywuje" rząd do wydania tych pieniędzy na partykularne cele krótkookresowe – wskazuje Benecki.
– Brak stabilnej większości rządu oznacza większą niepewność polityczną, legislacyjną i instytucjonalną w tworzeniu prawa – wylicza z kolei Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji FOR. – Rząd, który musi zabiegać o głosy przy każdym kolejnym projekcie, od ustawy do ustawy, od paragrafu do paragrafu, nie ma możliwości realizacji spójnej strategii rozwojowej. Przed Polską ogromne wyzwania, długookresowe, które wymagają ważnych systemowych rozwiązań, często ponad podziałami politycznymi, a rząd mniejszościowy zwykle nie jest w stanie przeprowadzić takich strategicznych projektów – mówi Dudek.