Wielka batalia małych spółek

Mijają ostatnie dni na udział w konsultacjach najważniejszego od lat projektu regulacji dotyczącego notowanych małych i średnich spółek. Jeśli zaniedbamy tę sprawę dziś, to w perspektywie czterech lat czeka nas fala delistingów i zamknięcie drogi mniejszych firm na giełdę.

Publikacja: 16.05.2024 06:00

dr Mirosław Kachniewski prezes Zarządu, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

dr Mirosław Kachniewski prezes Zarządu, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: materiały prasowe

Dyrektywa CSRD wymaga raportowania czynników zrównoważonego rozwoju praktycznie przez każdy podmiot, którego produkty lub usługi są sprzedawane na terytorium UE. Bezpośrednio obejmie to największe spółki giełdowe (już w raportach za rok 2024), duże spółki, w tym niegiełdowe (za rok 2025) oraz małe i średnie spółki giełdowe (za rok 2026 z możliwością odroczenia o dwa lata). A pośrednio obejmie wszystkie podmioty gospodarcze z uwagi na konieczność raportowania danych z łańcucha wartości.

Prace nad standardami raportowania dla spółek dużych (czyli ESRS-ami bazowymi) zostały już zakończone, a teraz rozstrzygają się kwestie standardów uproszczonych, dla spółek małych i średnich (szerzej pisałem o tym 18 kwietnia).

Założenie w dyrektywie jest bardzo klarowne i logiczne: duże spółki stosują pełne standardy, a MŚP mają standard uproszczony, przy czym jest on obowiązkowy dla spółek notowanych, a dobrowolny dla pozostałych. I tu się pojawił problem, bo unijna organizacja zrzeszająca małe i średnie spółki dopiero na etapie implementacji dyrektywy zorientowała się, że będą one musiały stosować taki sam standard (choć dobrowolnie, a nie obowiązkowo), jak mniejsi emitenci. Przy czym nie jest to zarzut wobec tej organizacji, a raczej wobec procesu stanowienia prawa, który nazywam konspiracją legislacyjną – po cichutku wprowadzana jest jakaś regulacja, bez faktycznej konsultacji z zainteresowanymi w nadziei, że jakoś to będzie (najnowszy przykład skutków tego podejścia widzimy przy protestach związanych z Zielonym Ładem).

Jednak „ciemny lud tego nie kupił” i organizacja ta przewalczyła zmianę architektury standardów raportowania czynników zrównoważonego rozwoju – powstały projekty dwóch standardów: osobnego dla mniejszych emitentów (LSME) i dla mniejszych spółek nienotowanych (VSME). Jak łatwo się domyśleć, w konsekwencji standard LSME jest bardzo obszerny i niezwykle trudny w odbiorze (ok. 200 stron), natomiast VSME jest skonstruowany w bardzo przystępny sposób i składa się z trzech modułów dotyczących odpowiednio: danych podstawowych, danych o politykach, działaniach i celach oraz danych na potrzeby partnerów biznesowych. Moduły te można stosować w dość elastycznej konfiguracji.

Jako że zablokowanie powstania standardu VSME nie wydaje się możliwe na tym etapie zaawansowania prac, uznaliśmy w SEG, że jedyną drogą jest zablokowanie powstania standardu LSME jako tworu bardzo niszowego, adresowanego do zaledwie 699 spółek na 27 rynkach UE. Zaproponowaliśmy rozwiązanie, w ramach którego spółki notowane stosowałyby standard VSME, poszerzony o Moduł 4 uwzględniający różnice wynikające ze statusu spółki giełdowej. Pozornie ta zmiana może się wydawać mało istotna, ale w praktyce miałaby kolosalne znaczenie – zamiast stosowania niszowego standardu, spółki używałyby szerokiej infrastruktury wsparcia dla VSME (doradcy, biegli rewidenci, systemy IT), poszerzonej tylko o dodatkowy moduł przy jednoczesnym zmniejszeniu obciążeń dla mniejszych emitentów – bo proponowana przez EFRAG luka między danymi z VSME a LSME może wynosić nawet 300 do 400 punktów danych.

Na rynku polskim sprawa ta ma o tyle istotne znaczenie, że spośród tych 699 emitentów zidentyfikowanych jako adresaci LSME aż 123 to spółki notowane na GPW. Oczywiście możemy na to machnąć ręką i stwierdzić, że najwyżej do roku 2028 dokonają one delistingu (co zresztą w wielu przypadkach jest już rozważane, a wiemy to z ankiety SEG), ale pojawiają się dwa bardzo poważne problemy. Pierwszy to perły giełdy – te małe i średnie spółki, które chcą i powinny zostać na rynku, które budują wartość dla akcjonariuszy, które rozpalają wyobraźnię inwestorów. Drugi problem jest jeszcze poważniejszy – przejście ze standardu VSME na LSME byłoby niezwykle skomplikowanym procesem, nieporównanie trudniejszym niż np. wdrożenie MSSF-ów, skutecznie zatem zniechęcałoby małe spółki do debiutu giełdowego, skazując nasz rynek na powolne wymieranie z uwagi na brak dopływu świeżej krwi.

Zaproponowane przez nas rozwiązanie nie ma istotnych wad prawnych ani merytorycznych – wręcz przeciwnie, jest bardziej spójne z wymogami dyrektywy CSRD i zdrowym rozsądkiem niż pierwotna propozycja EFRAG. Może dlatego dość szybko znajdujemy sojuszników – nie tylko wypracowaliśmy wspólne stanowisko naszej unijnej organizacji EuropeanIssuers w oparciu o naszą koncepcję, ale też dzięki bilateralnym kontaktom mamy nadzieję na szersze poparcie różnych gremiów z poszczególnych krajów członkowskich.

Nie oczekujmy jednak, że inni załatwią tę sprawę za nas. Nawet jeśli boisko jest nachylone w naszą stronę i musimy grać pod górkę, wieje nam w oczy śnieg z deszczem, a zasady zostały ustalone w sposób dla nas krzywdzący, to nie znaczy, że mamy ten mecz oddać walkowerem. Zróbmy, co w naszej mocy, aby wyrazić nasze zdanie w publicznych konsultacjach do 21 maja, a oprócz tego walczmy też o równe warunki gry na przyszłość. Jeśli kogoś przeraża perspektywa czytania setek stron skomplikowanego tekstu w języku angielskim, jako SEG służymy radą i pomocą w przygotowaniu uwag. Nie pozwólmy, abyśmy znowu stali się ofiarami konspiracji legislacyjnej!

Felietony
Emisyjny łańcuch wartości
Materiał Promocyjny
Jak spowolnić rosnącą przepaść cyfrową i przyspieszyć gospodarkę?
Felietony
Kodeks rad nadzorczych
Felietony
KNF z lepszymi uprawnieniami od prokuratora
Felietony
Certyfikaty ESG i zrównoważonego rozwoju na rynku finansowym
Felietony
Jakość danych ESG, głupcze!
Felietony
Ten najważniejszy chromosom