Niewykorzystane okazje lubią się mścić

Decyzja Fedu o obniżce stóp procentowych o 50 pkt baz. została entuzjastycznie przyjęta przez giełdy. Warszawa nie przyłączyła się jednak do tej fali optymizmu.

Publikacja: 23.09.2024 06:00

Niewykorzystane okazje lubią się mścić

Foto: Adobestock

Gwoździem programu w trzecim tygodniu września była środowa decyzja Fedu dotycząca stóp procentowych. Ekonomiści prognozowali obniżkę o 25 pkt baz., a rynek – o 50 pkt baz. Ten drugi miał rację. Stopy zostały obniżone z przedziału 5,25–5,5 proc. do 4,75–5 proc. Po raz ostatni Fed zaczął cykl obniżek od takiego ruchu w 2007 r. Wtedy decyzja była podyktowana bańką spekulacyjną na rynku hipotek, a teraz w oświadczeniu napisano, że Fed nabrał większego przekonania, że inflacja zmierza już do 2-proc. celu, a z kolei pogorszyły się wskaźniki z rynku pracy, więc trzeba poluzować monetarny pas. Zdaniem Fedu cięcie o 0,5 pkt proc. pozwoli poprawić sytuację na rynku pracy, nie szkodząc jednocześnie procesowi dezinflacji. Jerome Powell podczas konferencji zapewniał, że obniżka o 50 pkt baz. nie jest zapowiedzią takich samych ruchów w przyszłości. Przekonywał też, że ruch Fedu nie jest wyrazem obaw, że nie uda się gospodarce miękko wylądować, tylko wsparciem, by faktycznie lądowano w takim stylu.

Zapanował entuzjazm

W projekcjach na ten rok obniżono prognozy dla PKB i inflacji, a podwyższono dla bezrobocia. Spadł też oczekiwany poziom stóp na koniec roku, z czerwcowych 5,1 do 4,4.

W efekcie rynki globalne zareagowały entuzjastycznie. S&P 500 i DAX ustanowiły nowe rekordy historyczne. Pierwszy przekroczył 5700 pkt, a drugi 19 000 pkt. Euro umacniało się do dolara, podchodząc pod pułap 1,12 USD, a uncja złota po raz pierwszy w historii przekroczyła 2600 USD. Spadek awersji do ryzyka pokazywał też bitcoin. Jego notowania rosły w piątek powyżej 64 000 USD i naruszyły średnią z 200 sesji. Wydawało się, że otoczenie jest znakomite, by Warszawa wykorzystała okazję i zakończyła korektę spadkową.

Niestety, WIG20 w czwartek zdołał tylko wyjść na zero. Miał wprawdzie ku temu dwa specyficzne powody – Orlen odciął dywidendę, a Allegro traciło po publikacji wyników i prognoz, a obie te spółki mają w sumie 19-proc. udział w portfelu blue chips. W piątek było nerwowo w związku z wygasaniem wrześniowej serii kontraktów i indeks po południu spadał o 1,5 proc. Można zatem powiedzieć, że zmarnowaliśmy okazję, by wrócić nad granicę hossy. Tymczasem na wykresie WIG20 jest aktywna formacja krzyża śmierci, a średnia z 50 sesji oddala się w dół od 200-sesyjnej. Indeks próbuje bronić 2300 pkt, ale wciąż bliżej mu niestety do pogłębienia dołka korekty niż do szczytu hossy. Co gorsza, widać też rotację słabości wśród gigantów. Jak nie ciążą Orlen i Allegro, to pałeczkę podażowego przejmują LPP, Dino, PZU, JSW lub Pepco. Nadzieje w bankach, ale te są w klinczu – WIG-banki cały tydzień konsolidował się między zbliżającymi się do siebie średnimi z 50 i 200 sesji.

Maluchy mają się najlepiej

Druga i trzecia linia wyglądają technicznie lepiej. mWIG40 zdołał w minionym tygodniu wrócić do granicy hossy, ale w piątek zderzył się z oporem i cofnął. Z perspektywy wykresu byłoby dobrze, gdyby zawrócił nad dołkiem 5950 pkt i ruszył powyżej szczytu z 3 września. Maluchy mają się najlepiej. sWIG80 wrócił nad średnią z 200 sesji i w piątek zmagał się z jej 50-sesyjną wersją. Jeśli przebije tę ostatnią, być może będzie to sygnał dla całego rynku, że można jeszcze wydostać się z tej korekty.