O efekcie stycznia możemy w tym roku zapomnieć. W piątkowe popołudnie skala strat WIG, licząc od początku miesiąca, sięgała 3,9 proc. Wygląda więc na to, że po raz pierwszy w historii będziemy mieć serię trzech lat z rzędu, w których WIG jest w styczniu na minusie (w 2020 r. – minus 2 proc., a w 2021 r. – minus 0,1 proc.).
Perspektywa bessy
O ile w dwóch poprzednich latach główną przyczyną zniżek była pandemia, to tym razem największy ciężar należy przypisać kwestiom geopolitycznym i monetarnym. Rosyjska agresja wobec Ukrainy spowodowała w ostatni poniedziałek silną przecenę na globalnych rynkach, a środowe wystąpienie Jerome'a Powella i podtrzymanie jastrzębiego stanowiska (koniec QE w marcu i prawdopodobnie pierwsza podwyżka stóp) nie pozwoliło na odrobienie strat. S&P 500 i Nasdaq Composite kończyły tydzień poniżej swoich średnich kroczących z 200 sesji. I o ile skala spadku od szczytu hossy w przypadku pierwszego indeksu to tylko 11,4 proc., a więc wciąż skala korekcyjna, o tyle w przypadku indeksu technologicznego to już ponad 17 proc. W tym kontekście perspektywa bessy powoli zaczyna zaglądać na Wall Street, co bezpośrednio przekłada się na odpływ kapitału z innych rynków, w tym rynków wschodzących, do których należy Polska.
Ten odpływ szczególnie widać na wykresie WIG20, w którego obrotach zagranica ma największy udział. Indeks dużych spółek stracił w ubiegły poniedziałek aż 4,55 proc., sięgając w porywach 2153 pkt. Próba odreagowania skończyła się tuż poniżej oporu 2250 pkt, gdzie skrzyżowały się średnie kroczące z 50 i 200 sesji. Formacja krzyża śmierci stała się więc faktem, co z technicznego punktu widzenia potwierdza pogorszenie rynkowej sytuacji. Od października WIG20 nie wyznaczył nowego szczytu hossy, a dołek trwającego od tego momentu trendu jest na poziomie 2118 pkt. Pułap ten stanowi najbliższe wsparcie i jeśli pęknie, będzie to klasyczny sygnał do kontynuacji wyprzedaży. Jej pogłębienie o 5,5 pkt proc. będzie oznaczać, że rynek przekroczy granicę hossy/bessy, dając tym samym kolejne potwierdzenie negatywnego scenariusza.
O ile WIG20 wciąż dołka korekty nie pogłębił, o tyle sWIG80 to zrobił. W poniedziałek sięgał w porywach 18 999 pkt, co oznacza, że na wykresie klaruje się już średnioterminowy trend spadkowy. Jego potwierdzeniem jest opisywany w tym miejscu tydzień temu krzyż śmierci na średnich z 50 i 200 sesji.
Relatywnie lepiej wygląda mWIG40, który niemal w punkt zatrzymał spadek na grudniowym dołku przy 5000 pkt i w końcówce tygodnia wrócił nad 200-sesyjną średnią. Jest szansa na utworzenie podwójnego dna i wyjście ze spadkowego układu. Jeśli jednak na fali ogólnie pogarszających się nastrojów indeks spadnie poniżej 5000 pkt, będzie to techniczny sygnał do kontynuacji spadkowej tendencji.