Pięć tysięcy ciągników rocznie za pięć lat

Z Karolem Zarajczykiem, wiceprezesem grupy Ursus rozmawia Aneta Wieczerzak-Krusińska

Aktualizacja: 16.02.2017 02:50 Publikacja: 11.01.2013 14:32

Pięć tysięcy ciągników rocznie za pięć lat

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

W ramach przeprowadzonej w listopadzie emisji zebraliście z rynku 8 mln zł. Jak będzie wyglądał harmonogram zaplanowanych inwestycji?

Priorytetem jest dla nas wykonanie homologacji linii ciągników w lubelskiej fabryce. Na razie działa tam jedna linia montażowa. Teraz chcemy uruchomić trzy kolejne. Prace nad tym zakończymy we wrześniu tego roku, a potem zaczniemy montaż tych maszyn, żeby być gotowym na rozpoczęcie sprzedaży od stycznia 2014 r. Wtedy wchodzą w życie nowe regulacje unijne w tym zakresie. Inwestycja w Lublinie pochłonie 80 proc. zebranych przez nas pieniędzy. Pozostała część przeznaczymy na modernizacje lakierni w Dobrym Mieście. Tamta inwestycja rozpocznie się na początku II kwartału.

Po przeprowadzonej emisji nie widać znaczących zmian w akcjonariacie spółki

To prawda. Nasz główny właściciel Pol-Mot Holding, który nadal kontroluje ok. 62 proc. kapitału, wziął udział w subskrypcji proporcjonalnie do posiadanych wcześniej udziałów. Prawdopodobnie pani Agnieszka Buchajska wraz ze swoja cypryjską spółką postąpiła podobnie, bo do tej pory nie otrzymaliśmy informacji o zejściu przez nią poniżej progu 5 proc.

Ubiegły rok był dla spółki udany. Sprzedaż i rentowność biznesu rosły, a kurs piął się w górę. Jak będzie wyglądało podsumowanie 2012 r.?

To był dla całej grupy, a zwłaszcza dla spółki Ursus bardzo dobry rok. Pomogło przejęcie znanej marki, więc można powiedzieć że decyzja o tej inwestycji okazała się trafna. Sprzedaż w segmencie ciągników skoczyła dwucyfrowo. Podobnie było w innych sektorach.

A jaki będzie 2013 r.?

Na pewno nie powinno być gorzej niż w latach ubiegłych. Ale na razie wielkość sprzedaży to jedna wielka niewiadoma, bo z jednej strony nie wiadomo jak w kryzysie będzie kształtował się popyt, a z drugiej jest to ostatni rok obowiązywania starego budżetu UE, więc nie wiadomo ile środków zostało na dotacje przeznaczone na kupno maszyn. Z kolei Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie podjęła jeszcze decyzji o przesunięciu budżetu z sektora ochrony środowiska na mechanizację rolnictwa, co było zapowiadane. Nadal jednak chcemy piąć się w górę w rankingu producentów ciągników. Zakładamy też stały wzrost przychodów.

Już w 2014 r. sytuacja stanie się jasna, ponieważ budżet unijny przeznaczony na dotacje dla rolnictwa w kolejnych latach nie będzie mniejszy niż dotychczasowy.

Jakie będzie tempo wzrostu w tym roku?

Nie będziemy publikować prognoz rocznych, więc nie chcę podawać krótkoterminowych założeń. Podtrzymuję jednak to co dotąd mówiłem, że w najbliższych latach chcielibyśmy zwiększać przychody w tempie dwucyfrowym. Naszym celem jest zwiększenie produkcji do ok. 3 tys. sztuk maszyn rocznie za 2-3 lata, a za 5 lat – chcemy montować ok. 5 tys. ciągników rocznie.

Po rosnącej sprzedaży ursusów wnioskuję, że polscy rolnicy ponownie przekonują się do tej marki.

To prawda, pewne negatywne stereotypy powoli zanikają w ich świadomości. My chcemy walczyć przede wszystkim tanim produktem i dobra obsługą po sprzedaży. Koszty tego ostatniego w przypadku wiodących dziś na rynku producentów zagranicznych są dziesięciokrotnie wyższe niż to, co my oferujemy. Dlatego rolnicy skłaniają się do kupna naszych maszyn.

A jak wygląda powrót na zagraniczne rynki?

Lada dzień w Bośni i Hercegowinie uruchomimy własną montownię. Czekamy jeszcze na przyznanie dotacji na tym rynku, co powinno nastąpić w I kwartale. W tym roku powinniśmy na bałkańskich rynkach znaleźć nabywców na 200-500 sztuk.

Powoli budujemy również relacje z dystrybutorami maszyn rolniczych w krajach afrykańskich. Na tym kontynencie prowadzimy też rozmowy w sprawie postawienia montowni na podobnych zasadach jak na Bałkanach, ale w tym roku raczej do tego nie dojdzie. Potencjał tego rynku jest bardzo duży. Myślę, że w ciągu 3-4 lat będzie można tam sprzedać kilka tysięcy maszyn.

A co z Ameryka Południową? W tym kierunku tez chcieliście prowadzić ekspansję.

Na razie odkładamy ten temat na przyszłość. Oczywiście pozyskujemy tam pojedynczych kontrahentów, ale w tym roku chcemy się skupić na Afryce.

Mówiliście też o rozwoju na Wschodzie.

Cały czas nad tym pracujemy. Mamy już certyfikaty na sprzedaż w Rosji. W najbliższym czasie uzyskamy podobne na rynku ukraińskim. Potrzebne nam są one do tego, by tamtejsi rolnicy na zakup naszych maszyn mogli pozyskiwać dotacje.

Wykorzystujecie w jakiś sposób obecność na naszej giełdzie agroholdingów znad Dniepru?

Rozmawiamy już z kilkoma spółkami. Co prawda nasze ciągniki są na razie przeznaczone dla średnich i małych gospodarstw. Koncerny ukraińskie notowane na naszym rynku prowadza natomiast gigantyczne uprawy zbóż. Im potrzebne są mocniejsze maszyny. Takie będziemy produkować dopiero w kolejnych latach, ale pierwsze kontrakty już udało nam się podpisać.

Jakie są plany dla waszej zależnej firmy zajmującej się produkcją brykietów dla sektora energetycznego?

Bioenergia Invest miała bardzo trudny 2012 r. i to będzie widoczne w skonsolidowanych wynikach grupy Do września nie dysponował bowiem surowcem do produkcji biomasy. Dopiero po żniwach ta sytuacja się zmieniła. W tym roku oczekujemy stabilizacji i odbudowania pozycji tej spółki.

Czy wrócicie do planów upublicznienia jej na NewConnect?

Najpierw chcemy pokazać inwestorom, że to jest rentowny biznes. Jeśli 2013 r. okaże się dla tej firmy dobrym rokiem, to nie wykluczany, że w 2014 r. podejdziemy do próby jej upublicznienia.

Budownictwo
Mennica chce zarządzać spornym biurowcem MLT
Materiał Promocyjny
Financial Controlling Summit
Budownictwo
Ekspert: kredyt „Na start” nie jest potrzebny. Wręcz przeciwnie
Budownictwo
Kurs Budimeksu na giełdzie spada, bo akcje są za drogie? Ekspertka mówi, ile są warte
Budownictwo
Politycy i niedźwiedzie, czyli WIG-nieruchomości w dół
Budownictwo
Notowania deweloperów mieszkaniowych w dół. Jak odczytywać korektę?
Budownictwo
Jacek Tomczak, wiceminister rozwoju: Liczymy, że parlamentarzyści chcą wspierać polskie rodziny