Szef BM PKO BP: Skupmy się na tym, by przyciągać spółki na GPW

Myśleniem życzeniowym jest to, że będziemy mieli 20–30 dużych IPO rocznie. Powinniśmy celować w kilka dużych ofert – mówi Grzegorz Zawada, dyrektor BM PKO BP.

Publikacja: 03.06.2024 06:00

Grzegorz Zawada, dyrektor BM PKO BP

Grzegorz Zawada, dyrektor BM PKO BP

Foto: fot. Mariusz Szacho/materiały prasowe

W zestawieniu wyników biur maklerskich za I kwartał BM PKO BP wypadło bardzo mocno na tle branży. Macie poczucie dobrze wykonanego zadania?

Faktycznie był to dla nas jeden z lepszych początków roku i to pomimo że nie wszystkie działy biznesu rozwijały się równomiernie. Rynek IPO pomimo debiutu Murapolu wciąż był w stagnacji. Brakowało projektów, które byłyby gotowe do realizacji, przez co dobre warunki rynkowe, które widzimy od początku roku, nie zostały wykorzystane. Z drugiej strony, mieliśmy chociażby obligacje Skarbu Państwa, gdzie zanotowaliśmy bardzo dobrą sprzedaż szczególnie w odniesieniu do obligacji stałokuponowych. Na wtórnym rynku giełdowym zauważyliśmy duże ożywienie po stronie inwestorów instytucjonalnych zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Co ważne, widzimy powrót inwestorów, którzy mają bardziej długoterminową perspektywę inwestycyjną, a nie tylko funduszy hedgingowych. To oczywiście bardzo pozytywne zjawisko, które potwierdza fundamentalną atrakcyjność naszego rynku. Swoje zrobili też w I kwartale inwestorzy indywidualni, więc jeśli chodzi o rynek wtórny, to mogę śmiało powiedzieć, że był dla nas bardzo dobry okres. Do tego nałożyły się jeszcze dwie duże transakcje ABB: BNP Paribas Bank Polska oraz Allegro, co także pomogło nam w poprawie wyników. Dochodzi do tego stabilny poziom przychodów z rynków zagranicznych, a także inne części biznesu.

Rynek wtórny na warszawskiej giełdzie ewidentnie ożył, co widać po większych obrotach. Panuje tutaj zgodność, że za ruchem tym stoją głównie zagraniczni inwestorzy, co przekłada się też na większe udziały brokerów zagranicznych. Na ile jest to tzw. szybki pieniądz, a na ile faktycznie są to pieniądze bardziej o charakterze długoterminowym?

Prawdą jest, że większość handlu jest realizowana przez zdalnych członków giełdy i to oni mają uprzywilejowaną pozycję w stosunku do nas, oferując globalne rozwiązania dla dużych graczy z funduszy zagranicznych. My jednak także zauważyliśmy większą aktywność funduszy regionalnych, tych, które współpracują z nami.

I jakie jest ich dzisiaj podejście do Polski? Co mówią, gdy poruszany jest temat naszego rynku?

Polski rynek stał się w ostatnim czasie bardziej atrakcyjny. To wygenerowało popyt inwestorów zagranicznych. W pierwszej kolejności widzieliśmy jednak większą aktywność podmiotów typu hedge fund, co też było widoczne w transakcjach ABB, które robiliśmy w II połowie ubiegłego roku. Teraz widzimy także kapitał bardziej długoterminowy. Dzisiaj mniejszą uwagę zwraca on na ryzyko związane z wojną w Ukrainie, a bardziej patrzy przez pryzmat zmiany politycznej w Polsce, perspektywę normalizacji relacji z Unią Europejską, szansę na pieniądze z KPO i zwiększenie nakładów inwestycyjnych w polskiej gospodarce, które w konsekwencji poprawią wyniki spółek. Oczywiście to patrzenie na Polskę nie może odbywać się bez spoglądania na trendy międzynarodowe, które są wyznaczane m.in. przez politykę banków centralnych i perspektywę jej luzowania. Na innych rynkach także widzimy dobre nastroje, a to bez wątpienia pomaga także nam.

Czynniki te nie przemawiają nadal do szerszego grona inwestorów indywidualnych.

Tak, to prawda. To, co pomogłoby w większej aktywizacji inwestorów indywidualnych, to moim zdaniem pojawienie się IPO rozpoznawalnych spółek na GPW. Proszę bowiem zauważyć, że oprócz okresu z covidowego dołka, kiedy nagle bez żadnego IPO inwestorzy indywidualni ruszyli po akcje, to jednak aktywizacja klientów indywidualnych dość często jest skorelowana z transakcjami rozpoznawalnych spółek na rynku pierwotnym. Tych transakcji na razie u nas nie widać. One są wciąż na etapie planów, nie wiemy, o jakim horyzoncie czasowym w ich wypadku mówimy. Mam nadzieję, że jest to kwestia najbliższych kwartałów.

Czy nie istnieje jednak ryzyko, że wysyp IPO i zwiększenie aktywności inwestorów indywidualnych znów będzie pierwszym sygnałem do odwrotu?

Oczywiście nie można wykluczyć takiej sytuacji, ale też nie spodziewam się, żeby klient indywidualny w tej hossie pojawił się na ostatnim etapie niejako rzutem na taśmę. Klient indywidualny nieco inaczej podchodzi do rynku niż jeszcze kilka lat temu, kiedy to faktycznie był tym, który hossę zamykał. Teraz inwestorzy mają alternatywę inwestycji w postaci różnych klas aktywów czy też różnych rynków, a to powoduje, że inwestor jest bardziej „zdywersyfikowany”. Jeśli więc inwestorzy indywidualni pojawią się w końcowej fazie hossy, to raczej nie w takiej masie, jaką znamy z wcześniejszych okresów wzrostów.

Z drugiej strony wspomniał pan na początku, że wy już teraz zauważyliście większą aktywność klientów indywidualnych. To jest właśnie ten bardziej specyficzny klient, bardziej doświadczony, operujący większym kapitałem i na różnych rynkach?

Dokładnie tak. Klienci o większej awersji do ryzyka wciąż pozostają przy produktach bezpieczniejszych. Na początku mówiłem o obligacjach trzyletnich stałokuponowych, których oprocentowanie wynosi 6,2 proc. w skali roku. To wciąż jest na tyle atrakcyjny poziom, że przekonanie klienta o bardziej ograniczonej skłonności do ryzyka, aby aktywnie szukał dodatkowych kilku procent w skali roku, jest trudnym zadaniem. Inna kwestia dotyczy tego, czy te bardziej ryzykowne produkty są dla niego odpowiednie. Dużo większą aktywnością wykazują się zaś ci klienci, którzy mają doświadczenie na rynku. Młodsi klienci raczej szukają szybkich stóp zwrotu i produktów, które są na to nastawione, takich jak chociażby kryptowaluty. My takich nie mamy w ofercie i na ten moment nie mamy planów, by je wprowadzać.

To może jednak powodować, że w oczach inwestorów, będziecie bardziej konserwatywną firmą, a świat inwestycyjny też się zmienia i chociażby młodsze osoby mają inne potrzeby inwestycyjne. Na rynku mamy przecież brokerów z bogatszymi ofertami i dzisiaj z nimi przegrywacie.

Nie mogę zgodzić się z takim przedstawieniem sprawy. Oczywiście nie jesteśmy w awangardzie firm inwestycyjnych, które zabiegają o młodych klientów i nieco bezrefleksyjnie podchodzą do kwestii ryzyka. Staramy się raczej skoncentrować na pomaganiu klientom w osiąganiu stóp zwrotu, w sposób bardziej przemyślany, inwestycyjny niż czysto tradingowy. Nie gonimy więc konkurencji za wszelką cenę. Unikamy bardzo ryzykownych produktów, nie jesteśmy także najtańsi na rynku. To, co sobie cenimy, to fakt, że mamy dla klientów różne produkty. Od tych bezpieczniejszych, czyli obligacji skarbowych, po bardziej ryzykowne, takie jak instrumenty pochodne czy akcje, również z rynków zagranicznych.

O rynkach zagranicznych też rozmawialiśmy wielokrotnie chociażby w kontekście dostępu do notowań na żywo i nadal możemy na ten temat rozmawiać.

To prawda, ale to jest temat, nad którym cały czas pracujemy. Nie chcę się usprawiedliwiać, ale jako firmy inwestycyjne działamy w oparciu o wymagania regulacyjno-technologiczne, które niekoniecznie dla klienta są widoczne, niekoniecznie dodają wartości biznesowej, a które wpływają na naszą pracę, bo tego wymagają od nas przepisy.

I tutaj pewnie trzeba byłoby poruszyć temat nowego systemu giełdowego WATS…

Z pewnością jest to jedno z zagadnień, w które musimy alokować część zasobów. Na koniec, z punktu widzenia „przeciętnego” klienta, uważam, że niewiele się zmieni. System może być szybszy, co ma znaczenie dla klientów typu HFT, dla giełdy może być tańszy, ale klient indywidualny tej różnicy raczej nie odczuje.

To co wy jako konserwatywna firma możecie jeszcze zrobić dla klientów?

Zawsze jest coś do zrobienia. Widzę dzisiaj kilka dziedzin, które są dla nas szczególnie istotne. Na pewno jeśli chodzi o klienta indywidualnego, to nadal będziemy inwestować w wiedzę, czyli narzędzia do poruszania się na rynkach krajowym i zagranicznym. Wydaje się, że doszliśmy do takiego momentu, w którym technologia, możliwość wykonywania zleceń i dostęp do różnego rodzaju klas aktywów, to jest to coś, co po prostu trzeba mieć, bo inaczej jest się poza rynkiem. Aby jednak konkurować dalej, trzeba będzie postawić na wiedzę i narzędzia wspomagające klienta w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Możemy oczywiście dyskutować, czy będą to narzędzia o charakterze technologicznym, czyli różnego rodzaju automatyczne doradztwo, czy będzie to doradztwo o charakterze tradycyjnym. Pewnie możliwy jest też jakiś miks tych rozwiązań i w tym kierunku chcielibyśmy się rozwijać. Obszar szeroko rozumianego doradzania nie dotyczy tylko klienta indywidualnego. Jesteśmy biurem, które ma też część instytucjonalną i doradztwa finansowego, więc także tych obszarów dotyczą nasze plany. Po stronie klienta instytucjonalnego chcielibyśmy zwiększyć swoją obecność w obszarze doradztwa finansowego, doradztwa przy transakcjach M&A, być może doradztwa w zakresie strukturyzacji finansowania dłużnego. Chcemy wzmocnić tutaj swoje kompetencje, pewne procesy już zachodzą, ale o szczegółach będą mógł mówić dopiero za jakiś czas. Kolejny obszar, w którym chcemy się rozwijać, to obecność na rynkach zagranicznych.

Jak należy to rozumieć?

Cały czas poszerzamy nasze analizy dotyczące spółek z regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Sam produkt analityczny też jest zresztą dla nas kolejnym źródłem przychodów. Kiedy mowa o rynkach zagranicznych, to myślmy także o wzmocnieniu działalność tradingowej czy też z obszaru corporate access.

Planujecie podłączanie się do zagranicznych giełd?

Jest jeszcze za wcześnie, by odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Czekamy na nową strategię banku. Nasze działania będą dostosowane do celów i ambicji grupy kapitałowej.

Wróćmy jeszcze do tematu IPO. Kapitał, tak jak powiedzieliśmy, się pojawił na polskim rynku, ale ofert wciąż brak…

Kapitał, czy to krajowy, czy inwestorów indywidualnych, instytucjonalnych, czy zagranicznych, zawsze się znajdzie, jeśli pojawią się ciekawe projekty.

Tylko na razie tych projektów brak, a z giełdy są ściągane kolejne spółki.

Nie przejmowałbym się samym faktem tego, że spółki schodzą z giełdy. To jest coś zupełnie naturalnego. Gorzej, jeśli zejściom z giełdy towarzyszy narracja, że giełda nie daje zbyt wielu korzyści, bo takie myślenie jest niestety bardzo zaraźliwe. Trzeba bardziej skupić się na tym, by przyciągać nowe spółki na giełdę. Wiemy, że jest rozpoczętych kilka procesów, mam nadzieję, że one ujrzą światło dzienne, chociaż jest to bardziej perspektywa II połowy roku. Spółki mają problem, by powiedzieć wiążąco „tak” rynkowi kapitałowemu i to mimo że warunki rynkowe są sprzyjające. Chce jednak podkreślić, że jako rynek musimy trochę zrewidować swoje podejście. Myśleniem życzeniowym jest to, że będziemy mieli 20–30 dużych transakcji rocznie. W obecnych warunkach nie znalazłoby się tylu kandydatów do wejścia na rynek. Raczej powinniśmy celować w kilka dużych IPO.

Prezes GPW Tomasz Bardziłowski wierzy jednak, że uda się powstrzymać trend, w którym mamy więcej zejść niż wejść na giełdę.

Też mam taką nadzieję. Dla mnie proporcja wejść i wyjść z giełdy nie jest jednak aż tak istotna. Ważniejsze jest to, żeby wejścia się zdarzały i były atrakcyjne. Powtórzę to, co mówię od kilku lat: giełda musi być fajna, a istotnym elementem tego są ciekawe spółki debiutujące na rynku.

Na rynku panuje „instytucjonalny” optymizm, bo prezesem GPW i ministrem finansów są osoby, które wywodzą się z rynku. To tylko urzędowy czy też biznesowy optymizm?

Na pewno mamy do czynienia z unikalną sytuacją, w której zarówno prezes GPW, jak i minister finansów są praktykami rynkowymi. A przecież mówimy o dwóch bardzo istotnych dla rynku rolach. To stwarza pole do optymizmu, ale trzeba pamiętać, że nie wszystko zależy od prezesa GPW czy też ministra finansów.

CV

Grzegorz Zawada

Grzegorz Zawada w przeszłości związany był z takimi firmami jak Erste Group, Nomura, RBS i HSBC. W 2011 r. został szefem biura maklerskiego w grupie PKO BP. W 2014 r. został wiceprezesem GPW. W kolejnych latach związany był m.in. z PFR i Noble Securities. Pracował też na giełdzie w Arabii Saudyjskiej. Od 2019 r. ponownie jest szefem BM PKO BP

Biura maklerskie
ETF-y – brokerzy nie spieszą się z obniżkami opłat
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Biura maklerskie
Żabka pomogła maklerom, ale to XTB rozbiło bank
Biura maklerskie
WATS – maklerzy wierzą w start za rok
Biura maklerskie
Omar Arnaout: XTB patrzy odważniej na Francję i Niemcy
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Biura maklerskie
Maklerskie porządki zawitały również do BM Alior Banku
Biura maklerskie
Wielkie zmiany w BM PKO BP. Broker ma nowego szefa