Wzrost rok do roku widoczny był już w I kwartale (8 proc.), ale przyśpieszył w II kwartale (10 proc.). To efekt szybkiego w tym czasie wzrostu aktywów sektora, czyli podstawy opodatkowania. Przypomnijmy, że podatek bankowy pobierany jest od aktywów pomniejszonych o kwotę wolną (4 mld zł) oraz fundusze własne i obligacje skarbowe (bierze się pod uwagę wartość tych pozycji bilansu na koniec każdego miesiąca). Zatem w przypadku podatku bankowego o podstawie opodatkowania decyduje zmiana aktywów, a tę napędziły ostatnio działania rządu i pandemia. Aktywa sektora na koniec czerwca były aż o 16 proc. wyższe niż rok temu, bo rządowe tarcze antykryzysowe mocno zwiększyły płynność firm, wsparły ją także ich wstrzemięźliwość w zakresie inwestycji i spadek aktywności gospodarczej z powodu lockdownu. Depozyty przedsiębiorstw niefinansowych urosły w czerwcu rok do roku aż o 30 proc. Sektor bankowy musiał zagospodarować ten zastrzyk płynności.
– Banki środki z tarcz klientów w dużej części inwestują w papiery skarbowe, które są wyłączone z podatku, albo w obligacje PFR czy BGK, które wprawdzie z tej daniny nie są wyłączone, ale rekompensowane jest to wyższymi odsetkami – tłumaczy Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM.
W całym 2020 r. sektor może zapłacić łącznie blisko 4,4 mld zł podatku bankowego, czyli o ponad 6 proc. więcej niż w 2019 r. (ostatnio tempo wzrostu aktywów wyhamowało, bo popyt na kredyty jest kiepski, a rządowe wsparcie dla firm jest znikome w porównaniu z poprzednimi kwartałami). To oznacza, że w 2020 r. danina ta może stanowić 60 proc. zysku netto sektora, który po dziesięciu miesiącach wynosi 6,7 mld zł i w całym roku może sięgnąć 7,5 mld zł (jeśli nie będzie niespodzianek). Tu objawia się duża wada tego sposobu naliczania podatku, bo nie zależy on – tak jak CIT – od zysku brutto i operacyjnego, ale tylko od wysokości aktywów. Jeszcze w latach 2017–2019, gdy stopy procentowe były wyższe i branża nie borykała się z podwyższonymi odpisami, a zysk netto wynosił po 13–14 mld zł, podatek od aktywów stanowił „tylko" 25–30 proc. zysku netto.
Sytuacja raczej nie poprawi się znacznie. – Rok 2021 przyniesie pewnie ograniczenie dynamiki wzrostu depozytów, bo będą one wykorzystywane, ale dużego spadku aktywów i podatku się nie spodziewam – mówi Materna. Jednocześnie zarobek netto sektora niekoniecznie urośnie w 2021 r. wobec 2020 r., bo choć rezerwy mają być nieco niższe, to wynik odsetkowy po cięciu stóp będzie negatywnie oddziaływał przez cały rok (w 2020 r. obniżki stóp przeprowadzono w okresie marzec–maj), a ryzyko stanowią hipoteki frankowe.