Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Aktualizacja: 24.04.2018 12:30 Publikacja: 24.04.2018 12:30
Foto: Bloomberg
Duża presja na wzrost wynagrodzeń w Polsce jest widoczna od kilku kwartałów. Co więcej panuje przekonanie, że podobnie będzie i w tym roku. Spółki nie próbują walczyć z tym trendem. Skupiają się bardziej na zwiększeniu wydajności i efektywności już zatrudnionych osób oraz inwestycjach w rozwiązania, które pozwolą ograniczyć koszty i zwiększyć wpływy.
W Budimeksie koszty świadczeń pracowniczych stanowią kilkanaście procent kosztów ogółem. – Koszty wynagrodzeń w tym roku wzrosną, co wynika z jednej strony ze wzrostu liczby zatrudnionych pracowników (planujemy wzrost o 1 tys. osób), a z drugiej z nominalnego wzrostu wynagrodzeń spowodowanego brakiem pracowników w branży budowlanej. Sytuację pogorszy rosnąca liczba realizowanych inwestycji, głównie infrastrukturalnych, która pogłębi przepaść pomiędzy popytem a podażą rąk do pracy – mówi Cezary Mączka, członek zarządu Budimeksu. Jednocześnie firma stara się minimalizować wpływ kosztów na wyniki m.in. poprzez stosowanie nowych technologii, takich jak Building Information Modeling (cyfrowy zapis fizycznych i funkcjonalnych właściwości budowli), dronów skanujących place budów, urządzeń do komunikacji mobilnej oraz aplikacji usprawniających procesy produkcji i zarządcze. Ponadto powstał zespół ds. innowacji, którego jednym z głównych celów jest stworzenie rozwiązań sprzyjających innowacjom.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Średnie spółki przyciągają uwagę nie tyko krajowych inwestorów. W tym segmencie hossa w 2025 roku rozkręciła się na dobre za sprawą napływów kapitału z zagranicy na krajowy parkiet oraz wzrostu aktywności lokalnych graczy.
Warunków przyspieszenia transformacji technologicznej nad Wisłą jest wiele. Potrzebne są inwestycje w pracowników, w tym ich szkolenia, ale też dbałość o zdrowie. Nieodzowne są też ułatwienia natury prawnej i jak zawsze – finansowanie.
Kiedyś USA sprzedawały światu globalizację jak coca-colę: masowo i z przekonaniem. Dziś wolny handel przestaje istnieć, a Biały Dom stawia na cła w nadziei na powrót American Dream. Jak do tego doszło i co nam to mówi o przyszłości świata?
Inwestorzy zastanawiają się, czy prezydent Stanów Zjednoczonych rzeczywiście wyrzuci prezesa banku centralnego, czy tylko straszy rynki, by wywołać określone skutki. Jak na razie zyskuje na tym większość walut świata, bitcoin oraz bijące rekordy cenowe złoto.
Rynkowy guru prowadzący popularny program „Mad Money” w telewizji CNBC stał się bohaterem licznych memów wyśmiewających jego zdolności prognostyczne. Zdarzało mu się bowiem spektakularnie mylić tuż przed wstrząsami rynkowymi.
Długie cienie nad dwiema ostatnimi świecami dziennymi głównych krajowych indeksów to pierwsze ważne ostrzeżenie dla inwestorów o możliwym bliskim końcu korekty gwałtownych spadków sprzed dwóch tygodni. Drugie nadchodzi z USA.
Po burzliwych pierwszych tygodniach kwietnia pod wpływem działań zmierzających do deeskalacji globalnej wojny handlowej sytuacja na giełdach uspokoiła się na tyle, że indeksy ruszyły do odrabiania strat.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas