Przedstawiony w czwartek wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie mieszkaniowych kredytów indeksowanych do walut nie zmniejszył niepewności dotyczącej kosztów banków frankowych, a więc także ich wycen.
Dwie wielkie niewiadome
Widać to po podwyższonej zmienności notowań banków frankowych na GPW: po spadkach w czwartek w piątek notowania wyraźnie rosły, w poniedziałek znów spadały.
TSUE orzekł, że sprzeczne z prawem klauzule w umowie powinno się usunąć, ale dalsza kontynuacja umowy jest niepewna. Po usunięciu niedozwolonych klauzul kredyt stałby się złotowy i jeśli byłby oprocentowany według stawki LIBOR, mógłby nie być zgodny z polskim prawem. Zdaniem prawników takie orzeczenie powoduje, że bardziej prawdopodobne staje się unieważnienie umów niż przewalutowanie ich na złote ze stawką LIBOR.
– Wyrok rodzi niepewność wobec całkowitego kosztu sektora, ale przynosi także mniejsze natychmiastowe ryzyko dla sektora jako całości – uważa Georgi Deyanov, ekonomista Morgana Stanleya. Zaznacza, że to polskie sądy będą decydowały w indywidualnych sprawach, a nie wiadomo nawet, ilu klientów zdecyduje się złożyć pozew. – To spowoduje długi okres niepewności o zyski banków – dodaje.
Liczba osób gotowych do pójścia do sądów i odsetek spraw przez nich wygrywanych to właśnie dwie główne niewiadome decydujące o stratach i wycenach banków. Pojawiają się opinie, że unieważnienie umów wcale nie będzie aż tak korzystne dla klientów, bo skutkować będzie koniecznością rozliczenia się stron. Jeśli klient zaciągnął kredyt np. 11 lat temu na równowartość 400 tys. zł, spłacił 220 tys. zł (ale ze względu na umocnienie kursu franka do spłaty mu pozostało jeszcze 520 tys.), to musiałby zwrócić bankowi 180 tys. zł. Konieczność natychmiastowego zwrotu tak dużej kwoty powoduje, że zdaniem niektórych ekspertów wielu klientów nie pójdzie do sądów, a jeśli już, to nie zgodzi się na unieważnienie umowy (według TSUE może dojść do unieważnienia, o ile nie będzie ono szkodliwe dla klienta i ten nie zaprotestuje).