W tym czasie złoty zyskał w relacji do głównych walut od 2,5 do 5 proc. EUR/PLN i powrócił w okolice kilkuletnich minimów 4,25. Dolar po 20-groszowej przecenie jest praktycznie najtańszy w tym roku. Straty zostały odrobione, ale o przedłużenie wzrostowej passy może być trudno. Głównym źródłem zasilającym wiosenny rozkwit apetytu na ryzyko było odradzanie się nadziei na luzowanie polityki przez Fed. Dane napływające z USA w minionym miesiącu okazały się nieprzerwanym pasmem rozczarowań. Błyskawicznie umilkły głosy wieszczące ryzyko wznowienia podwyżek stóp, wycena ich wrześniowej obniżki podniosła się powyżej 60 proc. Czteromiesięczne odbicie dolara zostało przerwane, a S&P 500 poszybował na nowe maksima wszech czasów. Droga do uzyskania przez członków FOMC pewności, że można bezpiecznie ciąć, jest jednak wciąż daleka, co może przejściowo wesprzeć USD. O ile dolar w dalszej części roku powinien powracać do spadków, o tyle EUR/PLN może zakotwiczyć na bieżących pułapach. Fundamenty złotego były i są jego atutem, przede wszystkim wybija się niechęć RPP do cięć stóp proc. Czynniki krajowe nadal będą korzystne, ale nie aż tak jednoznacznie jak dotychczas. Odbicie dynamiki PKB nie wygląda imponująco. Nadwyżka na rachunku obrotów bieżących będzie się stopniowo kurczyć do ok. 0,5 proc. PKB. Wraz ze wzrostem inflacji w kierunku 5 proc. r./r. maleć będzie także atrakcyjność odsetkowa PLN.