Ostatnie dni listopada minęły pod znakiem wzmożonego handlu papierami notowanej na NewConnect spółki Cyfrowe Centrum Serwisowe (CCS). Podmiot zajmuje się serwisem i dystrybucją sprzętu teleinformatycznego. Zadebiutował na małej giełdzie 28 grudnia ub.r.
Papierów pozbywały się osoby z menedżmentu firmy, zarówno z rady nadzorczej jak i z zarządu, które wykorzystały fakt, że od kilku tygodni kurs CCS porusza się w okolicach 5 zł czyli jest ponad cztery razy wyższy niż na debiucie.
Z okazji do upłynnienia akcji skorzystał też Aleksander Lesz, były założyciel i wieloletni prezes informatycznego Softbanku, który był jednym z wiodących akcjonariuszy CCS. Kieruje radą nadzorczą notowanej na NC firmy. Jeszcze do niedawna posiadał 3,36 mln papierów CCS stanowiących 21,16 proc. kapitału.
Pierwsza transakcja, w ramach której biznesmen zaczął realizować zyski z inwestycji, miała miejsce 22 października. Na podstawie umowy cywilnoprawnej (poza rynkiem) Lesz zbył 0,35 mln walorów po 3 zł a więc ze sporym dyskontem do ceny rynkowej. Po miesiącu sprzedał (również poza rynkiem) kolejne 2,94 mln akcji po tej samej cenie. Łączna wartość transakcji (razem z październikową) wyniosła zatem 9,87 mln zł brutto. Po ich rozliczeniu do Lesza należy już tylko 71,9 tys. akcji czyli 0,45 proc. wszystkich. Wartość rynkowa pakietu to niespełna 0,36 mln zł. Jednym z nabywców akcji był Altus TFI, który poinformował, że w ostatnich dniach listopada kupił 1,5 mln walorów czyli 9,44 proc. ogółem.
Inwestycja w Cyfrowe Centrum Serwisowe przyniosła biznesmenowi całkiem przyzwoitą stopę zwrotu. Lesz pojawił się w firmie w marcu 2007 r. (w tym samym czasie rozstał się z Softbankiem). Nabył wówczas 3,5 mln nowoemitowanych akcji serii B po 1,39 zł. Wydał zatem na akcje 4,86 mln zł. To oznacza, że w ciągu sześciu lat podwoił zainwestowaną kwotę.