- I kwartał 2012 r. był najlepszym pierwszym kwartałem w historii Comarchu – rozpoczął czwartkową telekonferencję Konrad Tarański, wiceprezes spółki odpowiedzialny za finanse. Zarówno przychody jak i zysk netto były lepsze niż rok wcześniej. Wyniosły odpowiednio: 165 mln zł i 5 mln zł. Na poziomie operacyjnym grupa miała jednak przeszło 4 mln zł straty. Firma tłumaczy to wpływem umocnienia złotego.
Poprawa sprzedaży i zysku netto to, jak tłumaczy Tarański, zasługa większej sprzedaży własnego oprogramowania i usług. Przychody z tego tytułu wzrosły w I kwartale do 146 mln zł ze 129 mln zł. Ich udział wynosił już 89,5 proc. wobec 84,8 proc. rok wcześniej. Negatywnie na wyniki grupy w dalszym ciągu wpływała niemiecka spółka Comarch SuB. – Na poziomie operacyjnym Comarch SuB jest blisko osiągnięcia dodatniego wyniku – stwierdza Tarański. Ujemnie na wyniki grupy wpływały też tzw. spółki portfelowe Comarchu, przede wszystkim iMed24, który świadczy usługi telemedyczne. Zysk netto grupy, oczyszczony z powyższych wydarzeń, przekroczył 10 mln zł.
Najważniejszym sektorem klientów grupy w I kwartale był sektor telekomunikacyjny, który zapewnił prawie 50 mln zł przychodów czyli 20 mln zł więcej niż rok wcześniej. – To efekt realizacji kontraktów na zachodzie Europy, które pozyskaliśmy w poprzednich latach – wyjaśnia Tarański. Deklaruje, że w całym roku telekomunikacja pozostanie najważniejszym sektorem klientów. Wzrosła również sprzedaż do sektora publicznego. Słabo kontraktował przemysł.
Coraz większy udział w przychodach stanowił eksport. Jego udział wynosił już 48,5 proc. wobec 42,5 proc. rok wcześniej. – W całym roku sprzedaż zagraniczna powinna być większa niż krajowa – twierdzi wiceprezes. Krakowska grupa dynamicznie zwiększała sprzedaż w Europie Zachodniej, w tym w Beneluksie i krajach skandynawskich. W państwach niemieckojęzycznych przychody powiększyły się do 42 mln zł z 34 mln zł.
Zatrudnienie w grupie ustabilizowało się po szybkim wzroście w 2011 r. Obecnie Comarch i jego spółki zależne mają ponad 3,4 tys. pracowników. Fundusz wynagrodzeń wzrósł o 6 proc. – To efekt presji na płace. Musimy się do tego dostosować – tłumaczy Tarański.