Krawiec z kolei stwierdził, że agencje ratingowe dostrzegły już zmiany, jakie zaszły w Orlenie i podniosły perspektywę ratingu koncernu z negatywnej do stabilnej. Wiceprezes spółki liczy na to, że na początku drugiego półrocza ratingi Orlenu mogą wrócić do inwestycyjnych poziomów. Jędrzejczyk powiedział też, że z ewentualną emisją euroobligacji Orlen wstrzyma się właśnie do chwili uzyskania wyższego ratingu.
[srodtytul]Obligacje i sprzedaż zapasów[/srodtytul]
W pierwszej kolejności spółka chce pozyskać finansowanie, wykorzystując możliwości zaciągnięcia kredytów konsorcjalnych, w drugiej – emisję obligacji na rynek polski, a dopiero w trzeciej – wypuszczenie euroobligacji. Jednak jeżeli Orlen zdecydowałby się na ten ostatni wariant, w grę mogłaby wchodzić emisja o wartości 500–750 mln euro (1,96–2,94 mld zł).
Ponieważ termin zapadalności większości kredytów zaciągniętych przez Orlen przypada w drugiej połowie 2012 r., zarząd już myśli o refinansowaniu zadłużenia. Do czerwca tego roku firma chciałaby przeprowadzić taki proces na kwotę kilku miliardów złotych. -?Chodzi o to, by zadłużenie długoterminowe nie zmieniło się w krótkoterminowe – powiedział Jędrzejczyk.
Już w marcu kończy się roczny okres, na jaki Orlen sprzedał część swoich obowiązkowych zapasów ropy naftowej. – Podjęliśmy już działania w celu odnowienia tej transakcji – stwierdził wiceprezes. – Może ona być bezgotówkowa (w praktyce przedłużenie obowiązującej umowy, choć niekoniecznie z tym samym partnerem – red.) lub gotówkowa. W tym drugim przypadku zapłacilibyśmy za zapasy, a dopiero później znów je sprzedali. Nawet gdyby Orlen zdecydował się na ten drugi wariant, nie wpłynie to na jego wyniki. Zdaniem Jędrzejczyka zarówno wypływ gotówki, jak i wpłata od nabywcy nastąpiłyby w tym samym kwartale, zapewne w następnym.
Pod koniec roku spółka przeprowadzi podobny proces, dotyczący drugiej transakcji sprzedaży rezerw z grudnia 2010 r. Orlen nie wyklucza też, że sprzeda kolejną transzę zapasów ropy. Mogłoby to nastąpić w drugiej połowie 2011 r.