Polega ona na porównaniu, ile surowca udało się wydobyć z największych złóż w stosunku do pierwotnie szacowanych zasobów. Uzyskany współczynnik zastosowano do oceny zasobów w Polsce. Dodatkowo uwzględniono warunki specyficzne dla naszego kraju, m.in. głębokość występowania złóż.

Wcześniejsze dane dotyczące Polski, opublikowane przez amerykańską Agencję ds. Energii (EIA), mówiły, że możemy mieć 5,3 bln m sześc. gazu łupkowego. Obejmowały one jedynie szacunki dotyczące zasobów surowca w skale. Dane, które mają być wkrótce opublikowane przez PIG, obejmują już szacunki gazu, który może być wydobyty w sposób komercyjny. To oznacza, że muszą być mniejsze, gdyż nie da się wydobyć całego surowca zalegającego w skałach. – Spodziewam się, że szacunki PIG będą o połowę mniejsze niż prognozy EIA. W efekcie krajowe zasoby mogą wynieść około 2,6 bln m sześc. – przypuszcza Nierada.

– Byłoby dobrze, gdyby zasoby gazu łupkowego w Polsce wyniosły około 2,5 bln m sześc. Aby w miarodajny sposób stwierdzić, ile go mamy, trzeba będzie wykonać co najmniej 100 odwiertów w miejscach najbardziej zasobnych w ten surowiec – twierdzi Izabela Albrycht, prezes Instytutu Kościuszki. PIG raport o zasobach opublikuje 21 marca.