– Europa płaci ogromne pieniądze za gaz. Czasem zapomina się, że Europejczycy rocznie importują gaz za ok. 130 mld USD, a ten rachunek rośnie i obciąża gospodarkę. Skoro moglibyśmy mieć własny i znacznie tańszy surowiec, możemy pozytywnie wpływać na rozwój gospodarczy całej Unii – mówi Mikołaj Budzanowski. Pytany o cenę, jaką polski klient zapłaci za gaz, odwołuje się do rynku amerykańskiego. – Tam minimum opłacalności wydobycia gazu to 150–200 USD za 1000 m sześc. – zakładając, że wydobycie w Polsce będzie droższe niż w USA, w porównaniu z cenami importowanymi gaz łupkowy może być konkurencyjny – dodaje.
Prace nad podatkiem
Szef resortu skarbu nie obawia się o los wydobycia gazu z łupków w Polsce, mimo dołączania się kolejnych krajów europejskich do zakazu pozyskiwania złóż tą metodą. – To niebezpieczny trend, ale paradoksalnie Polska może na tym skorzystać, bo pokazujemy inwestorom zagranicznym, że jesteśmy krajem bardzo otwartym na każdego inwestora myślącego poważnie o wydobywaniu gazu. Że Polska to najlepsze miejsce w Europie do robienia dobrego i przewidywalnego biznesu – mówi i zapewnia, że polski rząd na pewno nie będzie blokował wydobycia gazu. Zapewnia, że rząd szybko przyjmie regulacje podatkowe, które na pewno nie przyczynią się do opóźniania projektu wydobycia gazu łupkowego.
Premier zapowiedział, że będziemy się starać tworzyć prawo sprzyjające rozwojowi inwestycji gazowych w Polsce – przypomina Budzanowski słowa Donalda Tuska. – Wyobrażam sobie system, który na początkowym etapie w ogóle nie będzie obciążał inwestorów. Podatki pojawią się dopiero wtedy, kiedy faktycznie zaczną na tym zarabiać. Stoimy po tej samej stronie, co inwestorzy, bo spółki Skarbu Państwa uzyskały prawie 30 proc. przyznanych koncesji poszukiwawczych i muszą być traktowane tak, jak każdy inny inwestor, także zagraniczny. Jest to więc również nasza odpowiedzialność jako akcjonariusza – wyjaśnia.
Potrzeba więcej odwiertów
Pytany, kiedy powstaną regulacje, odsyła do Ministerstwa Środowiska, które przygotowuje stosowne ustawy. – Otwarte pozostaje jednak pytanie, od którego roku będą one obowiązywały. Ważniejsze jest przyspieszenie prac poszukiwawczych i wydobywczych, niż obciążanie inwestorów podatkiem. Jeśli najpierw nałożymy na nich podatek, pojawi się ryzyko, że projekt się nie powiedzie, szczególnie że w przypadku gazu łupkowego najważniejsze jest obniżenie kosztów wierceń, a to możemy osiągnąć, zwiększając ich skalę, czyli przez ułatwienia inwestycyjne – podkreśla Budzanowski.
Mówiąc o polskich firmach, które włączyły się w działania intensyfikujące poszukiwania gazu w Polsce, podkreśla zaangażowanie Orlenu, który w tym roku ma rozpocząć siedem odwiertów poszukiwawczych i przeprowadzić dwa zabiegi szczelinowania. PGNiG ma jego zdaniem w najbliższych tygodniach rozpocząć kolejny odwiert na Pomorzu, KGHM zaś jest mocno zaangażowany w rozmowy z PGNiG. – KGHM ma też inny, bardzo ciekawy obszar do zbadania, czyli czerwony spągowiec. To skała występująca głównie w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku. Mogą się w niej znajdować zasoby gazu konwencjonalnego oraz tzw. zaciśniętego. Myślę, że jest duża szansa, że KGHM zaangażuje się w ten projekt – mówi.