Jak pisaliśmy w poniedziałek, chodzi o mniejszościowy pakiet spółki zależnej Elektrownia Ostrołęka, a także zamrożony projekt budowy nowego bloku na 1 tys. w tej siłowni. Aktywa wyceniono łącznie na 400–500 MW.
Według Pawła Puchalskiego, szefa działu analiz giełdowych DM BZ WBK, taki scenariusz, gdyby był realizowany, zostałby pozytywnie przyjęty przez rynek. Bo z jednej strony byłoby mniej „brudnej" energetyki w Enerdze, a z drugiej pozwoliłby spółce na pozbycie się kłopotliwych aktywów. – Dla akcjonariuszy to pozytywna informacja, bo oznacza szansę na kontynuację wypłat wysokich dywidend w przyszłości – twierdzi Puchalski.
Taki ruch wpisywałby się też w europejski trend dekarbonizacji energetyki.
– Spółka pozbyłaby się dwóch problemów: pierwszego związanego z dołożeniem się do Nowej Kompanii Węglowej i drugiego związanego ze swoją elektrownią – wtóruje Piotr Dzięciołowski z DM Citi Handlowy. Bo przypomina, że aktywa Ostrołęki były negatywnie oceniane podczas pierwszej oferty publicznej Energi.
– To dobry pomysł zarządu Energi, tylko że nie uratują one Kompanii Węglowej, która potrzebuje gotówki – zaznacza Dzięciołowski.