Notowania KGHM świecą od rana na czerwono - kurs spadał maksymalnie o 2,68 proc., do 79,02 zł. Miedź na giełdzie w Londynie delikatnie zwyżkuje - po wtorkowym mocnym spadku - do 5,09 tys. USD za tonę. Ceny metalu są wciąż pod presją danych z Chin. Wartość indeksu PMI dla przemysłu za wrzesień wyniosła 47 pkt., podczas gdy analitycy oczekiwali 47,5 pkt. 50 pkt. to bariera oddzielająca wzrost od spowolnienia gospodarczego. Wskaźnik jest najsłabszy od ponad 6 lat. Dominic Schnider z UBS Wealth Management w Hong Kongu powiedział w rozmowie z Reuterem, że notowania miedzi mogą osunąć się do 4,2-4,5 tys. USD za tonę, kiedy inwestorzy zorientują się, że wzrost, szczególnie w przypadku rynków wschodzących, spowalnia.
Jak podkreśla analityk DM BOŚ Dorota Sierakowska, nie brakuje także optymistów, którzy twierdzą że rynek miedzi jest narażony na szok podażowy podobny do tego z 2003 r. Wtedy notowania odbiły po tym jak koncern Codelco przeznaczył 200 tys. ton surowca na rezerwy zamiast sprzedając je na rynku. Analogiczny efekt może mieć teraz decyzja Glencore o ograniczeniu kosztownej eksploatacji złóż w Afryce. Zamknięcie kopalni zmniejszyłoby globalną podaż o 400 tys. ton rocznie, czyli o 2 proc.
Pod koniec sierpnia ceny miedzi w Londynie spadły do 4,9 tys. USD za tonę – poziomu najniższego od 2009 r. lat. Latem zeszłego roku za metal płacono jeszcze ponad 7 tys. USD.