Wcześniej deklarował, że pomimo przeniesienia do Spółki Restrukturyzacji Kopalń zakładu Krupiński, który wydobywał rocznie około 2 mln ton węgla, celem jest utrzymanie produkcji na poziomie 16–16,5 mln ton. Dziś przyznaje, że chciałby sięgnąć po więcej.
– Szukamy sposobu, by zwiększyć wydobycie. Nie jest to jednak łatwe, bo kopalnie mają ograniczone możliwości. Dlatego myślimy o akwizycji – mówi „Parkietowi" Daniel Ozon, pełniący obowiązki prezesa JSW. Wyjaśnia, że Czechy stopniowo zamykają swoje kopalnie. W efekcie powstaje do zdobycia rynek zdolny wchłonąć około 7 mln ton surowca. – My też chcielibyśmy uszczknąć kawałek tego tortu. Ale żeby to zrobić, musimy zwiększyć wydobycie. Na polskim rynku są interesujące aktywa do przejęcia – przekonuje Ozon. Na pytanie, czy chodzi o projekt Dębieńsko, nie odpowiada. To jednak jedyna w kraju inwestycja zakładająca wydobycie na większą skalę węgla koksowego, w którym specjalizuje się JSW.
O możliwości przejęcia Dębieńska przez kontrolowaną przez Skarb Państwa JSW mówi się od lat. Aktualnie projekt budowy tej kopalni jest w posiadaniu australijskiej firmy Prairie Mining, która odkupiła go pod koniec 2016 r. od pogrążonego w kłopotach czeskiego New World Resources. Cena zakupu wyniosła zaledwie 2 mln euro. Australijczycy chcą tam wydobywać 2,6 mln ton węgla koksowego rocznie przez 26 lat. Produkcja ma ruszyć w 2023 r. Projekt posiada 50-letnią koncesję wydobywczą, która wymaga jednak zmian. Jeśli nie uda się ich przeprowadzić, Prairie może stracić koncesję.
Dębieńsko byłoby dla JSW idealnym nabytkiem, bo złoże to przylega do należących do spółki kopalń: Knurowa-Szczygłowic i Budryka. – Gdyby JSW posiadała tę koncesję, to w dłuższym terminie byłoby to korzystne dla spółki. Pytanie, czy ta transakcja jest realna do przeprowadzenia – komentuje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.
O to samo zapytaliśmy Australijczyków. Jednak do zamknięcia tego wydania gazety nie otrzymaliśmy odpowiedzi.