Coraz bardziej widoczna jest rozbieżność cen w Europie i za oceanem. Notowane w piątkowe południe poniżej 67 dolarów kontrakty na baryłkę WTI w mijającym tygodniu tracą niecałe 2%, z kolei handlowane po prawie 78 dolarów kontrakty na brent podrożały w tym tygodniu o blisko 2%.
Straty po tąpnięciu sprzed tygodnia odrobił tylko brent, choć wciąż znajduje się wyraźnie poniżej cen notowanych jeszcze 10 dni temu. Dalsze spadki w tym tygodniu notowały za to kontrakty na WTI - po próbie odbicia w środę i czwartek, w piątek znów przeważała strona podażowa. Cen nie wsparły nawet dane o spadku zapasów „czarnego złota" w Stanach Zjednoczonych, które zmniejszyły się w ubiegłym tygodniu o 3,62 mln baryłek, czyli o 9 razy więcej niż wskazywał konsensus analityków.
Wzrostom cen ropy nie sprzyjają głosy dochodzące z Arabii Saudyjskiej i Rosji, które w obliczu deficytu dostaw surowca z Wenezueli oraz możliwym ograniczeniom produkcji i eksportu ropy w Iranie myślą o podwyższeniu limitów produkcji „czarnego złota" względem porozumienia z początku 2017 r. Na 22 czerwca w Wiedniu zaplanowano spotkanie kartelu OPEC oraz innych kluczowych producentów ropy, w tym Rosji. Eksperci wskazują, że najbardziej prawdopodobnym wynikiem spotkania będzie złagodzenie podjętych wcześniej ustaleń dot. wielkości produkcji surowca.