Poolimpijski spadek

Igrzyska... i po igrzyskach. Zostało dziedzictwo, czasem użyteczne – jak nowa linia metra, czasem trudne – jak drogie w utrzymaniu obiekty sportowe.

Publikacja: 27.08.2016 16:20

Park Olimpijski w Rio, na który składa się m.in. dziewięć obiektów sportowych, wkrótce zmieni się w

Park Olimpijski w Rio, na który składa się m.in. dziewięć obiektów sportowych, wkrótce zmieni się w tereny wypoczynkowe i rekreacyjne.

Foto: Archiwum

W Rio de Janeiro zapewniają, że mają receptę na „dzień po" i olimpijskie areny znajdą nowe zastosowanie. Burmistrz miasta Eduardo Paes nazywa to architekturą nomadyczną. I tak, Future Arena, gdzie rozgrywano turniej piłki ręcznej, zostanie rozłożona na moduły, z których powstaną cztery szkoły publiczne, każda dla 500 uczniów. Brytyjscy architekci stojący za projektem zapewniają, że cała koncepcja przypomina budowanie z klocków – rozdzielać i łączyć można nawet instalacje w budynkach. Tymczasową konstrukcją jest też Wodny Stadion – powstaną z niego dwa publiczne baseny. Sam Park Olimpijski, na który składa się dziewięć obiektów sportowych wraz z dodatkowymi zabudowaniami, zamieni się w tereny wypoczynkowe i inwestycyjne. Międzynarodowe Centrum Nadawcze stanie się bursą.

Plan dobry, jak jednak zauważa Jay Coakley, emerytowany profesor Uniwersytetu Colorado, badający wpływ megaimprez na otoczenie, brazylijska rzeczywistość nie napawa optymizmem.

„Rio jest w tak głębokim dołku finansowym, że trudno polegać na tych obietnicach. Po igrzyskach komitet organizacyjny się rozwiąże i trudno będzie wskazać, kto właściwie miałby zająć się tymi zmianami" – twierdzi w raporcie przygotowanym wspólnie z Doralise Lange Souzą ze Stanowego Uniwersytetu Parany. „Nie da się stworzyć szkoły bez wcześniejszego zatrudnienia nauczycieli, współpracy z rodzicami i opracowania budżetu całego przedsięwzięcia" – argumentują autorzy.

Soczi jak wymarłe

Doświadczenia poprzednich organizatorów też nie wróżą najlepiej. I nie chodzi tu tylko o Soczi, gdzie mało kto przejmował się tym, co będzie później. Już pół roku po igrzyskach miasto wyglądało na wymarłe. Niezamieszkane hotele i opuszczone obiekty stały wśród przestronnych parkingów, do których prowadziły nieuczęszczane drogi. Soczi nie stało się czarnomorskim Courchevel.

Nadzieję na odsunięcie w czasie całkowitego rozkładu dały budowa wiodącego przez tereny dawnego Parku Olimpijskiego toru Formuły 1, na którym od 2014 roku rozgrywane jest Grand Prix Rosji, oraz perspektywa piłkarskiego mundialu 2018 – jedną z jego aren będzie stadion Fiszt, na którym odbyła się uroczystość otwarcia i zamknięcia igrzysk.

W Pekinie wybudowany kosztem 480 mln dolarów równie efektowny stadion Ptasie Gniazdo pochłania rocznie 11 mld dolarów. Wiadomo, że odbędą się tu uroczystości otwarcia i zamknięcia zimowych igrzysk w 2022 roku. Ponownie przydadzą się też inne obiekty z 2008 roku – w Kostce Lodu, dawnej arenie pływackiej, pojawią się curlerzy, a halowy Stadion Narodowy, gdzie swoje mecze rozgrywali m.in. piłkarze ręczni, przypadnie hokeistom.

Grecka tragedia

Podobnych perspektyw nie mają Ateny, miejsce pięknej katastrofy w najnowszej historii olimpizmu. W dziesiątą rocznicę igrzysk z 2004 roku do greckiej stolicy wybrali się dwaj fotografowie Agencji Reutera, by uwiecznić to, co zostało po imprezie za 10 mld dolarów (według oficjalnych danych).

Część obiektów – jak centrum wioślarskie i kajakowe Schinias – wciąż jest używana przez sportowców, w dawnym Międzynarodowym Centrum Nadawczym działa centrum handlowe, w niektórych miejscach prywatni inwestorzy nadal zmagają się ze skutkami kryzysu finansowego, jednak znaczna część popadła w zapomnienie.

Na fotografiach widać połamane krzesełka na baseballowym stadionie w kompleksie Helleniko, tablicę wyników stojącą w gąszczu pokrywającym górski tor kajakowy, trawę zarastającą centrum siatkówki plażowej Faliro, biurowy fotel zanurzony w basenie na terenie wioski olimpijskiej i osamotnione podium na opuszczonym stadionie Panathenaic, gdzie rywalizowali łucznicy i finiszowali maratończycy. Podium czeka, ale w konkurencji zagospodarowania olimpijskiego dziedzictwa Grecy raczej na nim nie staną.

Plan Londynu

O sukcesie może mówić Londyn, który wykorzystał igrzyska, by zrewitalizować okolice Stratford we wschodniej części miasta. Stworzono organizacje, które zajęły się poolimpijskimi terenami, przekształcając je w Park Olimpijski imienia Królowej Elżbiety. Rozpoczęła się budowa nowych domów (szacuje się, że przybędzie 11 tysięcy mieszkań), a niespełna rok po igrzyskach ponownie otwarto pierwsze poolimpijskie obiekty – zmniejszone (np. projekt Centrum Wodnego autorstwa Zahy Hadid umożliwiał łatwe odłączenie części trybun) i dostępne dla mieszkańców.

Copper Box Arena, w której rywalizowali m.in. piłkarze ręczni, jest dziś ogólnodostępną halą sportową z możliwością organizacji większych imprez, oddano także przebudowany welodrom Lee Valley VeloPark i dawne centrum Eton Manor, w którym rywalizowali tenisiści paraolimpijscy (olimpijczycy grali na Wimbledonie). Dziś, oprócz tenisa, gra się tam w hokeja na trawie.

Dla całej okolicy przygotowano wieloletnie plany rozwojowe – ma się stać istotną częścią East London Tech City, wschodniolondyńskiego centrum nowych technologii, oraz miejscem budowy nowego kampusu University College.

Moment Hiszpanów

Londyńczycy chwalą się, że są właściwie jedynym – obok Barcelony – poolimpijskim beneficjentem. Stolica Katalonii, gdzie igrzyska odbyły się w 1992 roku, potrafiła przekuć chwilową euforię w długoletnie zainteresowanie turystów (ostatnio chyba nawet zbyt wielkie), wsparte rozbudową bazy hotelowej – w 1990 roku miasto miało 118 hoteli, w ciągu kolejnych 15 lat ich liczba wzrosła ponaddwukrotnie. Gwałtowny rozwój sektora budowlanego i inwestycji w miejską infrastrukturę (np. transport publiczny) nie podlega kwestii, jednak co do przyczyny takiego stanu zdania są podzielone – okres okołoolimpijski zbiegł się z wstąpieniem Hiszpanii do Unii Europejskiej (1986 rok, wówczas UE nosiła nazwę Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej), co zdaniem wielu było faktyczną przyczyną napływu kapitału i rozwoju Barcelony.

Obiekty wybudowane specjalnie na igrzyska – wśród nich Palau Sant Jordi (rozgrywano tu m.in. olimpijskie finały siatkówki i piłki ręcznej) – wciąż służą organizatorom dużych wydarzeń, marina Port Olímpic przyciąga żeglarzy, mieszkania w dawnej wiosce olimpijskiej cieszą się dużą popularnością. Problemem jest odnowiony na igrzyska Estadi Olímpic Lluís Companys z 1927 roku (odbywały się tu ceremonie otwarcia i zamknięcia igrzysk) oraz niezadaszony Veledrom d'Horta – mało przydatny, bo od dwóch dekad kolarze torowi jeżdżą pod dachem.

Władze miasta utrzymują, że ostatnie olimpijskie rachunki (łącznie wyniosły około 12 mld dolarów) zostały spłacone w 2007 roku.

O poolimpijskich sukcesach – także z małym znakiem zapytania – mówią Kanadyjczycy. Zarówno zimowe obiekty w Vancouver (2010), jak i w Calgary (1988) pozostają w ciągłym użyciu, jednak zdarza się, że straty w bieżącej działalności trzeba pokrywać ze specjalnie w tym celu stworzonego funduszu dziedzictwa olimpijskiego. Z tych środków finansuje się też bieżące modernizacje i doganianie obowiązujących standardów.

Dobrze wiedzieć, że w gronie poolimpijskich zwycięzców znalazło się właśnie Calgary – oprócz Lillehammer organizator być może najsympatyczniejszych igrzysk w ostatnich latach.

Parkiet PLUS
Sytuacja dobra, zła czy średnia?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Parkiet PLUS
Pierwsza fuzja na Catalyst nie tworzy zbyt wielu okazji
Parkiet PLUS
Wall Street – od euforii do technicznego wyprzedania
Parkiet PLUS
Polacy pozytywnie postrzegają stokenizowane płatności
Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy