Niemcy znalazły się ostatnio w ogniu krytyki Waszyngtonu za permanentną nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących, odzwierciedlającą głównie nadwyżkę handlową, w tym z USA. Administracja prezydenta USA Donalda Trumpa zarzuca Niemcom, że okradają swoich partnerów handlowych, korzystając m.in. z niedowartościowanego euro. To prawda?
Przedstawiciele administracji Trumpa są w tej kwestii kompletnymi ignorantami. Nie rozumieją, co to jest rachunek obrotów bieżących. Dotyczy to też Petera Navarro (dyrektora utworzonej niedawno Amerykańskiej Rady ds. Handlu, doradcy Trumpa ds. polityki handlowej i przemysłowej – red.), choć zrobił doktorat z ekonomii na Harvardzie i wykładał na Uniwersytecie Kalifornijskim. Navarro, który otrzymał zadanie zasypania deficytu USA na rachunku obrotów bieżących, uważa, że trwałość tego deficytu hamuje rozwój amerykańskiej gospodarki. To nonsens. Navarro nie zdałby u mnie egzaminu ze wstępu do ekonomii. Saldo rachunku obrotów bieżących nie mówi nic o konkurencyjności gospodarki i nie determinuje tempa jej rozwoju. Informuje tylko o tym, czy kraj jest pożyczkobiorcą netto czy pożyczkodawcą netto. Kraje wysoko rozwinięte, w których ludność się starzeje, zwykle są kredytodawcami, tak jak Niemcy.
Obawy Waszyngtonu mogą wynikać właśnie z tego, że wśród krajów zamożnych USA są ewenementem. Deficyt na rachunku obrotów bieżących mają zwykle kraje rozwijające się, którym brakuje rodzimego kapitału. I w tych krajach zbyt duży deficyt często bywał zwiastunem kryzysu walutowego...
USA faktycznie wyróżniają się pod tym względem spośród zamożnych gospodarek. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest to, że wskutek otwartości na imigrację amerykańskie społeczeństwo jest znacznie młodsze niż społeczeństwa europejskie. Ma też wyższy przyrost naturalny. Przede wszystkim jednak USA dysponują walutą, która jest wolna od tzw. „grzechu pierworodnego" (tym terminem określa się charakteryzujący większość państw brak możliwości zadłużania się za granicą we własnej walucie – red.). USA bez problemu i bez ograniczeń mogą zaciągać za granicą długi w dolarach. Ten przywilej wynika z tego, że dolar jest globalną walutą rezerwową i transakcyjną. Dolary, które zagraniczne firmy otrzymają za eksport do USA, z reguły nie są przeznaczane na import z USA, tylko krążą na świecie. A ponieważ każdy dolar znajdujący się za granicą jest zobowiązaniem Waszyngtonu, swego rodzaju zerokuponową obligacją, USA są dłużnikiem netto, mają deficyt na rachunku obrotów bieżących.