Z wyjątkiem udanego stycznia w tym roku krajowe indeksy rozczarowują. Czy może to oznaczać, że inwestorom brakuje argumentów, które zachęcałyby do kupowania akcji na GPW?
Faktycznie dobra passa byków skończyła się w połowie stycznia i właściwie od tego momentu krajowe indeksy akcji systematycznie podążają na południe. Z czynników wewnętrznych inwestorów niepokoić mógł słabszy sezon wyników publikowanych przez giełdowe spółki, z zauważalną erozją marż pod wpływem zwiększonych kosztów – głównie pracowniczych, ale nie tylko.
Kluczowe znaczenie zdają się jednak mieć globalne nastroje, decydujące o kierunku międzynarodowego przepływu kapitału. Z punktu widzenia inwestorów istotne znaczenie mają wprowadzone w USA zmiany podatkowe, wpływające bezpośrednio na strumienie kapitałów, oraz działania Fedu, jednoznacznie wskazujące na odchodzenie od polityki luzowania. Powstająca rozbieżność pomiędzy polityką Fedu i Europejskiego Banku Centralnego staje się coraz większym ryzykiem dla strefy euro. Wreszcie w ostatnich miesiącach z niemiłym zaskoczeniem przyjęliśmy działania amerykańskiej administracji, podważające dotychczasowe zasady handlu z innymi obszarami gospodarczymi.
Z tego wynika, że obecna koniunktura na GPW jest mocno powiązana z globalną sytuacją. Biorąc pod uwagę czynniki globalne, jest więcej szans czy zagrożeń dla kontynuacji trendu wzrostowego na rynkach akcji?
Ryzyko dla inwestycji w akcje znacząco wzrosło, a trzeba pamiętać, że za nami kilka długich lat bardzo udanej koniunktury na światowych rynkach akcji. Tym samym należy liczyć się z tym, że w średnim terminie dojdzie do odczuwalnych zmian w wycenie poszczególnych klas aktywów. Taki scenariusz uprawdopodobnia szczególnie działanie Fedu, związane z konsekwentnym zaostrzaniem polityki pieniężnej.