Ubiegłoroczne wyniki europejskich ubezpieczycieli były bardziej zróżnicowane niż tych z amerykańskim rodowodem. Ponieważ są oni mniej zaangażowani w działalność na rynku Stanów Zjednoczonych, na atakach terorystycznych nie stracili tak dużo, jak Amerykanie (zwłaszcza na wypłacanych odszkodowaniach).
Nie uchroniło to jednak francuskiej Axy, największego ubezpieczyciela na świecie, przed obniżeniem zysku. Według przewidywań prezesa spółki Henri de Castries, w minionym roku zysk spadł wobec 2000 r. o 53%, choć zysk za pierwsze półrocze był nieco większy niż rok wcześniej. Wiadomo, że tylko wrześniowe zamachy obcięły zysk francuskiego olbrzyma o równowartość ok. 400 mln dolarów. Do tego trzeba dodać prawdopodobną stratę ok.606 mln dolarów z lokat w papiery wartościowe wskutek spadków na rynkach finansowych. - Miniony rok był wyjątkowo trudny - podsumowuje krótko de Castries. Z pewnością na wynik finansowy Axy niekorzystnie wpłynie zmniejszenie o 1,6% przychodów z ubezpieczeń życiowych, które stanowią większą część biznesu Axy, bo aż 65% wartości sprzedaży. Co jednak ciekawsze, sprzedaż polis na życie pod znakiem Axy w Stanach Zjednoczonych, ogarniętych paniką po zamachach, spadła tylko o 9,3%. Tymczasem w mniej dotkniętej kryzysem rodzimej Francji zmniejszyła się o 12%.
Mniejsze znaczenie dla tego towarzystwa ma natomiast niemal 2,5-proc. wzrost przychodów z polis majątkowych.
Największy konkurent Francuzów, niemiecka grupa ubezpieczeniowa Allianz, druga firma w tej branży na świecie, też nie ma powodów do zadowolenia. W 2000 r. ubezpieczyciel osiągnął 2,4 mld euro zysku po zapłaceniu podatków i przed 11 września liczył na zysk w wysokości 2,7 mld euro. Tymczasem, według sprawozdania finansowego towarzystwa, jego zysk netto za zeszły rok obniżył się do 1,7 mld euro. Przy czym 1,5 mld euro towarzystwo wypłaciło w formie odszkodowań po ataku terrorystycznym na USA. Allianz odniósł pewne korzyści z podwyżki poziomu składek, jaka stała się efektem wzrostu ryzyka w działalności ubezpieczycieli po wrześniowych atakach. Składki zebrane przez niemieckie towarzystwo wzrosły o 4% i wyniosły 77,2 mld euro.
Dość duży sukces stał się natomiast udziałem grupy CGNU, największego brytyjskiego ubezpieczyciela, której zysk brutto osiągnął w minionym roku 2 mld funtów, czyli 2,8 mld dolarów, i był o 41% większy niż w 2000 r., gdy wyniósł 1,4 mld funtów. Na wzrost zysku pozwoliła Brytyjczykom restrykcyjna strategia wobec klientów, polegająca na podwyżkach poziomu składek na ubezpieczenia mieszkań i samochodów oraz ograniczenie odszkodowań wypłacanych za szkody spowodowane jesiennymi wichurami w północnej Anglii. Umożliwiło to zwiększenie zysku, mniejszemu od życiowego, majątkowemu segmentowi brytyjskiej grupy. Przy tym na uwagę zasługuje fakt, że ta poprawa nastąpiła po raz pierwszy od kilku lat, w czasie których wyniki majątkowej spółki stale się pogarszały.
W przeciwieństwie do CGNU, jego największy rywal na brytyjskim rynku, Royal & Sun Alliance, w 2001 r. nadal ponosił straty. W minionym roku zwiększył stratę brutto o 97% - do 16 mln funtów. Trudno się temu dziwić, gdyż ubezpieczyciel musiał odłożyć jako rezerwy aż pół miliarda funtów na ewentualne odszkodowania dla swoich klientów, którzy zachorowali wskutek pracy przy azbeście.