- Ta sprawa to najgorszy finansowy koszmar, jaki może przyśnić się każdemu Amerykaninowi, pomnożony przez tysiące razy - stwierdził prokurator James Corney. Według władz, od połowy 2000 r. ukradziono co najmniej 2,7 mln USD. Prokuratura uważa jednak, że suma będzie dużo wyższa.

Głównym podejrzanym w sprawie jest 33-letni Philip Cummings z Cartersville w stanie Georgia. Według prokuratury, Cummings pracował na Long Island w Teledata Communications Inc. - instytucji gromadzącej dane kredytowe konsumentów - i zdobywał najbardziej poufne informacje - numery kart kredytowych i kont bankowych, Social Security oraz osobistych kodów PIN. Dane te sprzedawał około 20 osobom z okolic Nowego Jorku. Cena za pakiet poufnych informacji sięgała 30-60 USD od głowy. Oszuści używali danych do kradzieży pieniędzy - zakładali w imieniu ofiar nowe konta, występowali o karty kredytowe i pożyczki. Według prokuratora Corneya, jedna z ofiar odkryła, że ktoś w jej imieniu otworzył sobie linię kredytową na 35 tys. USD, po czym zrealizował czek na 34 tys. Najwięcej, bo aż 15 tysięcy osobistych raportów kredytowych, ukradziono dzięki danym pochodzącym z Ford Motor Credit Corp. To właśnie w tej firmie zorientowano się w lutym br., że coś jest nie tak i zaczęto śledztwo.

Oprócz Cummingsa oskarżono także Linusa Baptiste z New Rochelle w stanie Nowy Jork. Miał on dostęp do danych innej agencji kredytowej - TCI, dzięki którym wchodził w posiadanie numerów tysięcy kont bankowych i kredytowych. O podobne przestępstwa podejrzany jest też Hakeem Mohammed. To jednak dopiero początek aresztowań. Władze federalne chcą dotrzeć do wszystkich członków szajki, którzy korzystali z cudzych danych osobowych. Cummingsowi i innym podejrzanym grozi do 30 lat więzienia i wielomilionowe grzywny.